

BEZPOŚREDNI AWANS ODDALIŁ SIĘ NA DOBRE
Trzeba sobie powiedzieć to jasno - po tym jak Wisła przegrała w Głogowie z Chrobrym, a Arka Gdynia pokonała w Legnicy Miedź, bezpośredni awans „Białej Gwiazdy” oddalił się na dobre. Oczywiście matematyczne szanse jeszcze wciąż pozostają, ale jeśli Lechia Gdańsk w poniedziałek nie przegra z Odrą Opole, to Wisła będzie miała już minimum siedem punktów straty do drugiego miejsca. To jest przepaść na dziewięć kolejek przed końcem sezonu i dzisiaj bezpośredni awans krakowian należy już rozpatrywać bardziej w kategoriach piłkarskiego cudu niż realnego scenariusza.

PILNOWAĆ MIEJSCA BARAŻOWEGO
Wisła ma nikłe szanse na bezpośredni awans do ekstraklasy, a powinna też oglądać się mocno za siebie. Bo jeśli dalej będzie punktować tak mocno w kratkę, to za moment nawet zajęcie miejsca barażowego może okazać się problemem.

FATALNE PODEJŚCIE DO MECZU
Zespół może przegrać, to jest tylko sport. Kibic ma jednak prawo wymagać odpowiedniego podejścia do meczu. A tego naszym zdaniem w Głogowiem zabrakło i nie był to pierwszy raz w tym sezonie. Każdy, kto ogląda I ligę, wie, ile znaczą w niej cechy wolicjonalne, ambicja, walka do upadłego, nastawienie mentalne. Tego w grze Wisły w Głogowie kompletnie zabrakło. Naprawdę, wiara w to, że samo się wygra, że umiejętności wystarczą to jest krok w przepaść. A co do tych umiejętności, to też - umówmy się – jakości to za bardzo w tym meczu w grze wiślaków widać nie było. Już bardziej w tym, co zaprezentowały ambitne chłopaki z Głogowa, którzy szli po swoje z pełną wiarą w to, co robią.