WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

Trzeba sobie powiedzieć to jasno - po tym jak Wisła przegrała w Głogowie z Chrobrym, a Arka Gdynia pokonała w Legnicy Miedź, bezpośredni awans „Białej Gwiazdy” oddalił się na dobre. Oczywiście matematyczne szanse jeszcze wciąż pozostają, ale jeśli Lechia Gdańsk w poniedziałek nie przegra z Odrą Opole, to Wisła będzie miała już minimum siedem punktów straty do drugiego miejsca. To jest przepaść na dziewięć kolejek przed końcem sezonu i dzisiaj bezpośredni awans krakowian należy już rozpatrywać bardziej w kategoriach piłkarskiego cudu niż realnego scenariusza.
Bartek Ziółkowski/wislakrakow.com

Wisła ma nikłe szanse na bezpośredni awans do ekstraklasy, a powinna też oglądać się mocno za siebie. Bo jeśli dalej będzie punktować tak mocno w kratkę, to za moment nawet zajęcie miejsca barażowego może okazać się problemem.
Ewa Michalik/wislakrakow.com

Zespół może przegrać, to jest tylko sport. Kibic ma jednak prawo wymagać odpowiedniego podejścia do meczu. A tego naszym zdaniem w Głogowiem zabrakło i nie był to pierwszy raz w tym sezonie. Każdy, kto ogląda I ligę, wie, ile znaczą w niej cechy wolicjonalne, ambicja, walka do upadłego, nastawienie mentalne. Tego w grze Wisły w Głogowie kompletnie zabrakło. Naprawdę, wiara w to, że samo się wygra, że umiejętności wystarczą to jest krok w przepaść. A co do tych umiejętności, to też - umówmy się – jakości to za bardzo w tym meczu w grze wiślaków widać nie było. Już bardziej w tym, co zaprezentowały ambitne chłopaki z Głogowa, którzy szli po swoje z pełną wiarą w to, co robią.
Bartek Ziółkowski/wislakrakow.com

Albert Rude bronił się po meczu w Głogowie, że problemem jego drużyny nie było fizyczne przygotowanie w tym spotkaniu, a bardziej mentalne. To ocena szkoleniowca. My pozostaniemy przy takiej, że na tle Chrobrego wiślacy wyglądali fizycznie dużo gorzej. Byli wolniejsi, mniej zdecydowani, „zmuleni”. I stąd się później brały przegrane pojedynki, więcej zbieranych tzw. drugich piłek przez rywali i inne piłkarskie aspekty, którymi górowali przeciwnicy Wisły.
Ewa Michalik/wislakrakow.com

W meczu z Głogowie Wisła nie była w stanie stwarzać zbyt wielu sytuacji, bo grała bardzo schematycznie i jednowymiarowo. Przy tym bardzo wolno. I dlatego nawet jeśli wydawało się, że np. pomysł na rozegranie jednej czy drugiej akcji jest niezły, to podanie było spóźnione o tempo, dwa i rywale wszystko blokowali, zamykali. Grając tak jak w sobotę Wisła, nie da się w tej lidze robić punktów.
Ewa Michalik/wislakrakow.com

Słusznie na pomeczowej konferencji prasowej zwrócił uwagę Piotr Plewnia, że piłka nożna bywa czasami brutalna. Możesz być lepszy, mieć wiele sytuacji, a później wystarczy jedna okazja rywali i przegrywasz. I tak właśnie wyglądała pierwsza połowa sobotniego meczu. Wisła grała słabo, ale miała 1:0. Doświadczony zespół wiedziałby w takiej sytuacji, że to nie jest jego dzień i trzeba wykazać się sprytem, pomysłem jak się obronić, jak zabrać rywalom atuty. Można to było zrobić np. upraszczając nieco grę po przerwie, nie rozgrywać na siłę od bramki, skoro nie wychodziło to wiślakom kompletnie w sobotę, bo Chrobry dobrze zakładał pressing i więcej z takiej gry było dla wiślaków problemów niż pożytku. Krakowianie jednak nie wykazali się piłkarskim sprytem, a bardziej naiwnością. Szczególnie zaraz po przerwie. A za naiwność się płaci wysoką cenę.
Ewa Michalik/wislakrakow.com

Jeśli przed meczem głównym tematem była kontuzja Angela Rodado, to po nim okazało się, że nie brak tego napastnika był dla Wisły największym problemem. Na marginesie Rodado przyjechał do Głogowa na własną prośbę, bo chciał być z drużyną. Mocno przeżywał ten mecz, widać było, że bardzo mu zależy. Zastępujący go Szymon Sobczak swoje zadanie jednak spełnił. Strzelił gola, zaliczył asystę. Wisła większy problem miała w sobotę w drugiej linii, która zagrała po prostu bardzo słabo. I tam był klucz do wszystkiego w tym meczu.
Bartek Ziółkowski/wislakrakow.com

Wracając do pierwszego wniosku, czyli iluzorycznych już szans na awans bezpośredni do ekstraklasy. Nie da się tego zrobić bez regularności, bez serii wygranych. A ta drużyna regularna być nie potrafi. Nie była regularna jesienią, gdy prowadził ja Radosław Sobolewski. Nie jest regularna teraz, gdy pracuje z zespołem Albert Rude. Skoro Wisła zaledwie jeden raz była w stanie w obecnych rozgrywkach wygrać trzy mecze z rzędu, to o czym tu mówić… Ten zespół po prostu tak został zbudowany, że tego nie potrafi. I dlatego jakoś nie zanosi się na to, żeby ta tendencja miała się zmienić w najbliższym czasie.
Ewa Michalik/wislakrakow.com

Można się zastanowić czy po tak fatalnym meczu jak w Głogowie, Wisła jest w stanie zagrać zupełnie inaczej w środę z Piastem Gliwice w półfinale Pucharu Polski. W tym sezonie była już taka sytuacja, gdy po meczu z Tychami, kilka dni później „Biała Gwiazda” zaprezentowała się znacznie lepiej w starciu z Widzewem Łódź. Pozostaje pytanie czy teraz problem nie jest aby głębszy, bo jednak mimo porażki z Tychami, wtedy Wisła nie zagrała aż tak beznadziejnie jak w minioną sobotę.
Anna Kaczmarz

Piłkarze Wisły tym, co zademonstrowali w sobotę w Głogowie popsuli Święta Wielkanocne swoim kibicom. Tych ostatnich było całkiem sporo na głogowskim stadionie, bo mimo absurdalnego zamykania drzwi dla zorganizowanych grup fanów „Białej Gwiazdy”, ci ostatni i tak przyjeżdżają na jej mecze i zajmują miejsca na sektorach gospodarzy. I zarówno ci fani, którzy w Głogowie byli jak również ci, którzy ten mecz oglądali w telewizji, musieli być postawą swoich piłkarzy po prostu zdegustowani. Ci ostatni mają zatem okazję odkupić winy i skoro popsuli już kibicom Święta, to mogą w środę uratować przynajmniej święto piłkarskie, jakim będzie mecz z Piastem Gliwice.
Anna Kaczmarz
- Odkrycie Roku Jakub Krzyżanowski: To jest moment, gdy można się zatrzymać…
- Tomasz Tułacz, Trener Roku: Nie skreślajcie żadnego dziecka
- Oskar Kwiatkowski: Jestem lokalnym patriotą. Chcę wznieść snowboard na wyższy poziom
- Rudolf Rohaczek: Nie było lepszego klubu od Comarch Cracovii w ostatnich 20 latach
- Oskar Kwiatkowski na czele 10 Asów Małopolski. W Krakowie odbyła się uroczysta gala
- Witold Skupień: Dzięki narciarstwu przestałem się wstydzić swojej niepełnosprawności

Wideo