
FIZYCZNIE ŹLE NA TLE CHROBREGO
Albert Rude bronił się po meczu w Głogowie, że problemem jego drużyny nie było fizyczne przygotowanie w tym spotkaniu, a bardziej mentalne. To ocena szkoleniowca. My pozostaniemy przy takiej, że na tle Chrobrego wiślacy wyglądali fizycznie dużo gorzej. Byli wolniejsi, mniej zdecydowani, „zmuleni”. I stąd się później brały przegrane pojedynki, więcej zbieranych tzw. drugich piłek przez rywali i inne piłkarskie aspekty, którymi górowali przeciwnicy Wisły.

SCHEMATYCZNI I JEDNOWYMIAROWI
W meczu z Głogowie Wisła nie była w stanie stwarzać zbyt wielu sytuacji, bo grała bardzo schematycznie i jednowymiarowo. Przy tym bardzo wolno. I dlatego nawet jeśli wydawało się, że np. pomysł na rozegranie jednej czy drugiej akcji jest niezły, to podanie było spóźnione o tempo, dwa i rywale wszystko blokowali, zamykali. Grając tak jak w sobotę Wisła, nie da się w tej lidze robić punktów.

NAIWNI I MAŁO SPRYTNI
Słusznie na pomeczowej konferencji prasowej zwrócił uwagę Piotr Plewnia, że piłka nożna bywa czasami brutalna. Możesz być lepszy, mieć wiele sytuacji, a później wystarczy jedna okazja rywali i przegrywasz. I tak właśnie wyglądała pierwsza połowa sobotniego meczu. Wisła grała słabo, ale miała 1:0. Doświadczony zespół wiedziałby w takiej sytuacji, że to nie jest jego dzień i trzeba wykazać się sprytem, pomysłem jak się obronić, jak zabrać rywalom atuty. Można to było zrobić np. upraszczając nieco grę po przerwie, nie rozgrywać na siłę od bramki, skoro nie wychodziło to wiślakom kompletnie w sobotę, bo Chrobry dobrze zakładał pressing i więcej z takiej gry było dla wiślaków problemów niż pożytku. Krakowianie jednak nie wykazali się piłkarskim sprytem, a bardziej naiwnością. Szczególnie zaraz po przerwie. A za naiwność się płaci wysoką cenę.

TO NIE BRAK ANGELA RODADO JEST NAJWIĘKSZYM PROBLEMEM
Jeśli przed meczem głównym tematem była kontuzja Angela Rodado, to po nim okazało się, że nie brak tego napastnika był dla Wisły największym problemem. Na marginesie Rodado przyjechał do Głogowa na własną prośbę, bo chciał być z drużyną. Mocno przeżywał ten mecz, widać było, że bardzo mu zależy. Zastępujący go Szymon Sobczak swoje zadanie jednak spełnił. Strzelił gola, zaliczył asystę. Wisła większy problem miała w sobotę w drugiej linii, która zagrała po prostu bardzo słabo. I tam był klucz do wszystkiego w tym meczu.