

TYLKO REMIS, AŻ REMIS
Po dwóch porażkach z rzędu Wisła Kraków musiała jechać do Płocka z mocnym postanowieniem przerwania tej serii. To się krakowianom udało niemal w ostatniej chwili, bo gol na 1:1 Igora Sapały padł w 89 min. Biorąc zatem pod uwagę okoliczności tego spotkania, jest to aż remis. Biorąc jednak pod uwagę jak obecnie stoją akcje Wisły Kraków w tabeli, trzeba ten wynik rozpatrywać bardziej jako stratę dwóch punktów niż zysk jednego.

TYPOWA LIGOWA „MŁÓCKA”
Na pomeczowej konferencji prasowej trener Albert Rude chwalił swoich zawodników, że podjęli rywalizację, czyli walkę od pierwszej do ostatniej minuty meczu. I tego nie mamy zamiaru odbierać krakowianom. Rzeczywiście starali się, grali ambitnie. Tylko, że w tym wszystkim więcej było właśnie takiej walki, szarpaniny niż jakości czysto piłkarskiej. Ten mecz - obustronnie zresztą - to była bardziej taka I-ligowa „młócka” niż jakościowy spektakl. Można mieć duże zastrzeżenia to tego, co zaprezentowały dwie drużyny z aspiracjami sięgającymi awansu do ekstraklasy.

POWRÓT ANGELA RODADO, CZYLI WZÓR PRACY
Angel Rodado pokazuje, że nawet jeśli piłkarz przyjeżdża do innego kraju, z którym nie musi czuć się w żaden sposób związany, to można być wzorem profesjonalizmu i zaangażowania w zespół. Wszyscy w Wiśle są pod wielkim wrażeniem jak zawodnik ciężko pracował, żeby jak najszybciej wrócić do gry. Dla młodszych piłkarzy Rodado może być wzorem podejścia do pracy, treningu, gry. Nawet jeśli w Płocku nie rozegrał najlepszego meczu w historii swoich występów dla „Białej Gwiazdy”, to sam fakt, że w ogóle już wyszedł na boisko i grał bardzo ambitnie zasługuje na uznanie.