

AWANS BYŁ NAJWAŻNIEJSZY
Dla Wisły najważniejszy we wtorek był awans. Grała u siebie, była faworytem, więc pozostało zrobić swoje. Nie był to spacerek, bo Polonia grała inteligentnie i to nawet wtedy, gdy miała już jednego zawodnika mniej. No, ale tym razem ostatecznie Wiśle udało się zrobić to, co powinna. Strzeliła trzy bramki, gra dalej.

UDAŁO SIĘ OSZCZĘDZIĆ SIŁY
To trudny tydzień dla Wisły, bo już w piątek zagra na wyjeździe w Gdańsku z Lechią. W tym kontekście ważne było, żeby obok awansu do kolejnej rundy zaoszczędzić nieco sił na to spotkanie. Przyczynić się do tego miały dwie sprawy. Po pierwsze rotacja w składzie, czyli oszczędzenie większości podstawowych na co dzień zawodników, którzy zagrali tym razem albo mniej, albo wcale. Po drugie załatwienie sprawy awansu w 90 minut, bez konieczności dodatkowych minut do wybiegania. Obie rzeczy obok awansu udało się załatwić, więc wiślacy mogą być od tej strony w pełni zadowoleni.

LEPSZE STAŁE FRAGMENTY GRY
Dwa pierwsze gole dla Wisły padły po stałych fragmentach gry. Pierwszy po rzucie rożnym, drugi po rzucie wolnym. To pokazuje, że „Biała Gwiazda” może w ten sposób zdobywać bramki. Co się zmieniło w porównaniu do poprzednich meczów? Dostarczenie piłki w odpowiedni sposób, „w punkt”. Duży wkład miał w to Igor Sapała, który wykonywał we wtorek stałe fragmenty gry, głównie rzuty rożne. Akurat on nie zaliczył asysty, ale warto o tym pamiętać, że nie tylko przy golach było zagrożenie, ale takich sytuacji było więcej. Właśnie głównie dzięki Sapale.