

NIEWYKORZYSTANA SZANSA
Jeden w punkt w meczach ze Stalą Mielec i Górnikiem Łęczna na swoim terenie, to jest po prostu dramatycznie słaby wynik Wisły. To były spotkania, dzięki którym „Biała Gwiazda” mogła zapewnić sobie nieco spokoju. Zamiast tego wpędziła się w jeszcze większe problemy. Spadek z ekstraklasy to nie jest już tylko teoretyczne zagrożenie. To jest dla tego zespołu na dzisiaj bardzo realna perspektywa.

OBRONA STABILNIEJ
Jeśli szukać jakichkolwiek plusów w grze Wisły, to trzeba wskazać na obronę. Wychodzi na to, że para Joseph Colley, Michal Frydrych jest na ten moment najlepszym wyborem. W starciu z Górnikiem obaj zagrali dobrze, a rywale praktycznie nie zagrozili poważniej bramce Mikołaja Biegańskiego. Ze swoich podstawowych obowiązków defensywnych nieźle wywiązywali się również boczni obrońcy, czyli Konrad Gruszkowski i Matej Hanousek. W ich przypadku gorzej wyglądała natomiast gra ofensywna.

DZIURY W POMOCY
Wisła w tym meczu wykazywała się małą kreatywnością w drugiej linii. Na palcach można policzyć akcje, w których wszystko szło w dobrym tempie, z odpowiednią dozą dokładności. Niestety, w większości albo ktoś się spóźnił, albo zagranie było nie w tempo itd., itp. Ten mecz dał też odpowiedź, że trudno wierzyć, że Nikola Kuveljić da Wiśle jakąkolwiek jakość w pomocy. To tak ograniczony technicznie zawodnik, że nie ma na to najmniejszych szans.