

PRZEŁAMANIE W OSTATNIEJ CHWILI
Gdyby Wisła Kraków nie wygrała z Górnikiem Zabrze, jej szanse na utrzymanie zmalałyby praktycznie do minimum. A tak krakowianie nie tylko utrzymali dystans do wyprzedzających ich rywali, a do niektórych nawet zwiększyli. Dodatkowo odskoczyli od Bruk-Betu Termaliki Nieciecza i Górnika Łęczna na cztery punkty.

WRESZCIE TROCHĘ SZCZĘŚCIA
Jeśli wiślacy mogli uskarżać się na brak szczęścia w kilku ostatnich meczach, to tym razem go mieli. Wisła nie była przecież w pierwszej połowie lepsza od Górnika, tak jak była od Piasta w niedawnym spotkaniu. A jednak wynik do przerwy był identyczny - 1:0. To efekt szczęścia właśnie przy rzucie rożnym, który dał samobójczego gola dla „Białej Gwiazdy”.

BŁĘDY W USTAWIENIU
Błędów jednak w tym meczu również nie brakowało. Górnik potrafił czasami jednym podaniem wypracować sobie dogodną sytuację do strzału. Wiślacy mogą cieszyć się, że np. taki Bartosz Nowak raził nieskutecznością. No i sprawa kluczowa. Wszyscy wiedzą, że Lukasa Podolskiego bez opieki zostawiać przed polem karnym absolutnie nie można. A jednak wiślacy byli źle ustawieni w tej sytuacji i po piąstkowaniu Pawła Kieszka, „Poldi” miał stanowczo za dużo swobody przy oddawaniu pięknego strzału z woleja.