

NAJWAŻNIEJSZY PIERWSZY KROK
Przed meczem z Resovią można było wyczuć, że w Wiśle panuje duże napięcie, nawet pewnego rodzaju niepewność jak ta inauguracja wypadnie. Pewna wygrana powoduje, że to ciśnienie będzie z całą pewnością choć trochę mniejsze. Nie to, że zniknie całkowicie. Co to, to na pewno nie, ale jak się to mówi… najważniejszy pierwszy krok. Ten został zrobiony, a piłkarze mogą z większym optymizmem patrzeć w przyszłość.

WISŁA WRESZCIE MA SKRZYDŁA
Wisła jesienią miała problemy, bo w wielu meczach nie funkcjonowały u niej skrzydła. Po jednym spotkaniu oczywiście nie można jeszcze odtrąbić, że problem został zażegnany, ale pierwsze przesłanki, że tak się właśnie stanie, już są. Nie było bowiem przypadku, że oba gole dla „Białej Gwiazdy” padły po dośrodkowaniach z bocznych sektorów boiska. Tak jak nie było przypadkiem, że asysty przy tych trafieniach zaliczyli nowi piłkarze. Najpierw boczny obrońca David Junca, a następnie skrzydłowy Miki Villar.

PRESSING NIE TYLKO NA PAPIERZE
W sparingach wiślacy często szlifowali pressing. Wysoki, średni. Dobrze im to wychodziło. W meczu z Resovią też były takie momenty, gdy dobrze założony pressing powodował, że rywale wybijali po prostu piłkę byle dalej od własnej bramki. Były też i takie momenty, gdy wiślakom udawało się piłkę przejąć bardzo wysoko. Można powiedzieć, że to był już pressing nie tylko na papierze. Ale doskonalić ten element jeszcze na pewno trzeba.