
DRUGA LINIA DO POPRAWKI
Tak, wiemy, że pomoc Wisły wygląda inaczej niż w poprzednim sezonie i potrzeba czasu na zgranie. Na razie nie wygląda to jednak zbyt optymistycznie, bo krakowianom z wielkim trudem przychodzi przejmowanie kontroli nad meczem. Sporo jest też niedokładności, niecelnych podań.

BRAK PRZYSPIESZENIA
Od drugiej linii w znacznym stopniu zależy również tempo gry, a to w meczach Wisły w tym sezonie - delikatnie rzecz ujmując - do zawrotnych nie należy. A jeśli akcje rozgrywa się w ślamazarnym tempie, to naprawdę trudno, żeby zaskoczyć przeciwnika.

BRAK SKUTECZNEGO NAPASTNIKA
Dlaczego Wisła ostatecznie utrzymała się w ekstraklasie? M.in. dlatego, że miała Alona Turgemana, czyli skutecznego napastnika, który swoimi golami dawał drużynie punkty. Na dzisiaj kogoś takiego w zespole „Białej Gwiazdy” nie ma. Mecz ze Śląskiem był kolejnym, w którym Wisła grała praktycznie w dziesiątkę, bo jej „dziewiątka” nie istniała na boisku. To naprawdę nie jest tak, jak twierdzi trener Artur Skowronek, że grę Fatosa Beqiraja oceniamy przez pryzmat jedynej stuprocentowej sytuacji, jaką zmarnował. Nie, panie trenerze. My dlatego tak nisko oceniamy tego zawodnika za występ w meczu ze Śląskiem, że to była jedyna sytuacja do jakiej doszedł. Oczywiście może być i tak, że Beqiraj z czasem do formy dojdzie i swoje bramki strzeli. Na razie wygląda jednak po prostu fatalnie. A robienie sobie nadziei, że grę ataku pociągnie 17-letni Olek Buksa to już są tak naprawdę żarty…

PROWADZENIE MECZU PRZEZ TRENERA
Pisaliśmy już kilka razy, że trener Artur Skowronek ma takie momenty, gdy wyraźnie gubi się w czasie meczu, podejmuje po prostu nieoczekiwane, błędne w konsekwencji decyzje. Przykład z sobotniego wieczoru? Proszę bardzo. Stefan Savić generalnie nie błyszczał w tym spotkaniu, ale był taki moment, gdy Austriak złapał lepszy rytm, zaczął stanowić wreszcie zagrożenie dla bramki Śląska. I co wtedy zrobił trener Wisły? Zdjął Savicia z boiska. Możemy tylko przypuszczać, że taka zmiana była zaplanowana już przed meczem. Dobrze byłoby jednak, żeby czasami reagować na to, co dzieje się na boisku.