Taki zjazd nastrojów, poza Polakami w Europie odnotowali przedstawiciele jeszcze tylko trzech nacji. A jeszcze w końcu minionego roku Polaków zaliczano do grona liderów spośród europejskich optymistów. Ba, nawet równo rok temu byliśmy spokojni o swoją przyszłość. W kwietniu 2019 roku zaledwie 11,6 proc. pytanych spodziewało się, że ogólna sytuacja gospodarcza „bardzo się pogorszy”, a 22,9 proc. że „pogorszy się trochę”.
Szokujące dane pokazują najnowsze badania Instytutu Rozwoju Gospodarczego Szkoły Głównej Handlowej i Związku Przedsiębiorstw Finansowych odnośnie wzrostu obaw przed bezrobociem.
O ile w styczniu tego roku tylko 12 proc. pytanych odpowiedziało, że bezrobocie „znacznie wzrośnie”, to w kwietniu już 70,2 proc.! Doliczając odpowiedzi „nieznacznie wzrośnie” łącznie ponad 90 proc. Polaków obawia się wzrostu bezrobocia.
Przyszłość widziana w czarnych barwach
W kwietniu 2019 roku zaledwie 11,6 proc. pytanych spodziewało się, że ogólna sytuacja gospodarcza „bardzo się pogorszy”, a 22,9 proc. że „pogorszy się trochę”. W kwietniu tego roku było to odpowiednio 48,5 proc. oraz 31,5 proc.
Warto wiedzieć, kliknij!
2;1;KLIKNIJ, poznaj nowe możliwości!:[/polecane]
- Widać to pewną konsekwencję zdarzeń – mówi dr Sławomir Dudek, główny ekonomista Pracodawców RP. - Gdy ogłaszano pierwszą tarczę antykryzysową, przedsiębiorcy rozczarowali się jej skromnością i ograniczeniami np. limitem zatrudniania co najwyżej 9 osób, czy odroczeniem, a nie umorzeniem składek ZUS. Nie widząc szans na realną pomoc zaczęli zamykać i ograniczać działalność, w tym redukując zatrudnienie na dużą skalę. Dlatego marcowe zwolnienia były najwyższe od dekady. Reakcja pracowników to druga strona tego samego medalu. Ci, którzy mają pracę, boją się podzielić los kolegów – dodaje ekonomista.
Zamożni już byliśmy?
Rok temu tylko 2,9 proc. ankietowanych uważało, że ich sytuacja finansowa „pogorszy się bardzo”, a 24,9 proc. – „trochę”. Dziś to już 18,1 proc. oraz 47,4 proc.
- Niemal trzy czwarte ludzi obawia się pogorszenia sytuacji finansowej. Nastroje wśród Polaków są naprawdę niedobre – mówi dr Sławomir Dudek. Jego zdaniem wyniki ankiety tym bardziej należy potraktować poważnie, ponieważ IRG SGH prowadzi takie badania od 30 lat i dysponuje ogromnym doświadczeniem.
- Musimy mieć na uwadze, że to są tylko subiektywne odczucia społeczeństwa, ale są niezmiernie ważne dla odbudowy gospodarki, dla odbudowy popytu. Bez zaufania w stałość miejsc pracy gospodarka będzie się bardzo wolno rozpędzać, jeżeli w ogóle” – mówi dr Dudek.
Warto wiedzieć, kliknij!
Lęk o przyszłość i ograniczenie zakupów, być może nawet bardzo korzystne w skali gospodarstw domowych (Polacy nie zaliczają się do społeczności mających zbyt obfite oszczędności, nawet rezerwy na czarną godzinę) w skali makro może mieć nieobliczalne konsekwencje - decydując o mniej lub bardziej głębokiej recesji. Wszystko to bowiem działania jak zamknięte koło: brak zakupów to mały popyt na produkty, ograniczanie prodyukcji to większe bezrobocie i mniejsze dochody ludzi, małe dochody - dalszy spadek popytu itd.
Jedyna nadzieja, że szybkie wychodzenie z ograniczeń, przy jeszcze szybszym restarcie poszczególnych branż gospodarki, odwróci ten trend. Taki stan świadomości jest bowiem realnym zagrożeniem dla całej gospodarki.
Kliknij, to warto wiedzieć!:
