

Dobry plan Cracovii
"Pasy" mają bardzo trudny terminarz. Chyba nikt nie zakładał, że przywiozą jakąś zdobycz z Białegostoku i Poznania. A tymczasem konto Cracovii wzbogaciło się o cztery punkty. Plan na spotkanie z Lechem był podobny do tego z Białegostoku. Cracovia miała się bronić i czyhać na kontry. Z tym, że cofnęła się naprawdę głęboko i kontry wyprowadzała, ale ich nie kończyła. Solidna obrona pięcioma defensorami przyniosła jednak efekt, bo byli oni wspomagani przez czwórkę pomocników. Czy można było grać z Lechem otwartą piłkę? Pewnie nie, bo cóż z tego, skoro po widowiskowy meczu skończyłoby się np. 3:2 dla gospodarzy. A tak, "pasy" mają punkt, który może ważyć naprawe sporo.

Potrzebna poprawka
By docenić wagę tego punktu, "Pasy" muszą jeszcze wygrać przynajmniej jeden mecz. Być może 36 punktów to będzie za mało, by pozostać w ekstraklasie. Trzeba będzie mieć np. o "oczko" więcej. Najlepiej, gdyby podopieczni trenera Dawida Kroczka nie odkładali kwestii być albo nie być do ostatniego meczu w sezonie - z Ruchem na wyjeździe. teraz czeka ich batalia z rozpędzonym Górnikiem. Stosując logikę polskiej ekstraklasy, w której wiele rzeczy jest nielogicznych, "Pasy" mogą sięgnąć po trzy punkty już w piątek. A jeśli się to nie uda zostają jeszcze szanse z chimerycznym Śląskiem we Wrocławiu i równie niestabilnym Rakowem u siebie. Misja "utrzymanie" wcale nie jest taka nieosiagalna.

Bohater Hrosso
By dokonać wielkich rzeczy, warto mieć bohatera w swoich szeregach. I takim był w Poznaniu Lukas Hrosso. Gdyby przepuścił piłkę do siatki w sytuacji sam na sam z Ishakiem, walka o utrzymanie byłaby dla Cracovii o wiele trudniejsza. To solidny bramkarz, o czym już przekonywał niejednokrotnie. Wykorzystał szansę, wskakując do składu dosłownie za pięć dwunasta, gdy kontuzji doznał Sebastian Madejski. Udźwignął presję.