

PIŁKARSKI KRYMINAŁ W WYKONANIU TAMASA KISSA
Nie dziwimy się wzburzeniu trenera Kazimierza Moskala po końcowym gwizdku meczu w Pruszkowie. To, co zrobił Tamas Kiss w swoim debiucie wymyka się logicznemu myśleniu i nic, kompletnie nic nie można znaleźć na usprawiedliwienie Węgra. Można komuś wybaczyć błąd, nieroztropny faul, słabszą grę, ale dostać dwie żółte i w konsekwencji czerwoną kartkę w taki sposób jak Kiss, to jest po prostu wyczyn, który przejdzie do historii nie tylko Wisły, ale też całego sezonu w I lidze. Kiss najpierw dostał żółtą kartkę, bo kopnął sobie nie wiadomo po co piłkę po gwizdku sędziego. Drugą, bo coś mu strzeliło do głowy i postanowił zabawić się w piłkarza, ale ręcznego. Totalna nieodpowiedzialność!

TA SERIA NIESTETY TRWA…
To był piąty kolejny mecz ligowy Wisły z czerwoną kartką! PIĄTY! Nie dziwimy się trenerowi Kazimierzowi Moskalowi, że wściekał się na konferencji prasowej i zastanawiał czy jego zespół nie powinien trenować gry w dziesięciu, skoro to jest taki stały element meczów „Białej Gwiazdy”.

BRAK PÓJŚCIA ZA CIOSEM
Kiss Kissem, jego czerwona kartka czerwoną kartką, ale też nie był to jedyny powód, przez który Wisła w Pruszkowie przegrała. Krakowianom zabrakło bowiem takiego instynktu killera, zespołu, który strzela bramkę, prowadzi, ale idzie mocno po kolejne. Tak jak zrobił to np. Rapid z Wisłą. Tak jak zrobiła to dzień wcześniej Arka na Polonii Warszawa. Jeśli wiślacy nie nauczą się „zamykać” meczów, to będą mieć problem.