- Od początku mówiłem, że nasze działania były właściwe. Jak tylko dowiedzieliśmy się o skażeniu wody w Tropiu nakazaliśmy zamknięcie wodociągu. Teraz potwierdziła to prokuratura, umarzając śledztwo - mówi Józef Tobiasz, wójt Gródka nad Dunajcem.
We wrześniu ub. roku woda w Tropiu była zanieczyszczona bakteriami coli. Spółka Wodociągowa „Dunajec” w Gródku nad Dunajcem miała wstępne wyniki badań potwierdzających skażenie wody, ale nie przedstawiła ich natychmiast sanepidowi.
- I to był błąd - przyznaje wójt Tobiasz. Zanim mieszkańcy Tropia dowiedzieli się, że woda płynąca z kranów jest zanieczyszczona, wielu z nich cierpiało z powodu biegunki.
- Dlatego złożyłem zawiadomienie do prokuratury o możliwości narażenia mieszkańców na utratę zdrowia i życia przez spółkę - informuje „Gazetę Krakowską” Marian Lupa, prezes Spółki Wodociągowej Tropie.
Złożył również skargę do prokuratury na wójta i jego zastępcę, podejrzewając ich o to, że nie dopełnili w tej sprawie swoich obowiązków.
Jednocześnie zawiadomienie na policji złożyły władze Gródka, bo wójt podejrzewa, że ktoś celowo mógł zanieczyścić ujęcie wody w Tropiu.
- Ustalono, że nie było jednak żadnych zaniedbań ze strony wójta i jego zastępcy, dlatego jedną z tych spraw umorzono - informuje teraz Leszek Karp, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu.
Dodaje, że w dwóch pozostałych przypadkach trwa postępowanie. Cały czas przesłuchiwani są świadkowie i osoby, które miały doznać zatrucia z powodu picia zanieczyszczonej wody.
Będzie powołany też biegły epidemiolog.