- Tak się nie godzi, przecież jak nam prąd odetną, to syrena już nie zawyje i jak się będziemy zwoływać na akcje? - mówi Jan Skorut, prezes senior OSP w Łaśnicy, druh działający w tej straży od prawie czterdziestu lat.
Dziś, co prawda, do pożarów już nie pędzi, ale pamięta, jak straż pożarną w Łaśnicy, kiedyś przysiółku Lanckorony, dziś osiedlu, zakładano. A powstała w marcu 1952 roku. Wszystko robiono wówczas w czynie społecznym, sprzęt kupowano ze składek. Murowaną remizę zbudowali dopiero na początku lat siedemdziesiątych.
- Byłem wtedy w straży, to się zgodziłem, żeby licznik prądu był na prywatną osobę, czyli na mnie. I tak już zostało do dziś - mówi Jan Kurowski, szef komisji rewizyjnej OSP, związany ze strażą 51 lat. Dodaje, że nie słyszał o tym, żeby strażacy gdzie indziej, tak jak robią to w Łaśnicy, sami opłacali sobie prąd. Z reguły robi to gmina. Dlatego druhowie są zdziwieni, że wójt kazała odciąć im prąd, bo jak mówią, gmina Lanckorona do ich licznika nic nie ma.
- Jest decyzja nadzoru budowlanego w sprawie rozbiórki budynku remizy - tłumaczy swoją decyzję Zofia Oszacka, wójt gminy Lanckorona. Dodaje, że strażacy mogą się przenieść do sąsiedniej OSP w Skawinkach.
Temu, że decyzja PINB w Wadowicach jest, strażacy nie przeczą, chociaż się od niej odwołali. Bo nie rozumieją, dlaczego nieuszkodzoną remizę mają rozbierać. - Rzekomo stoi na terenie osuwiska, ale tu nic złego się nie dzieje. Zresztą termin wyprowadzki wyznaczono dopiero na koniec listopada - mówi Krzysztof Chorąży prezes OSP. - Jakim prawem już w maju wójt napisała do energetyków, żeby nam prąd odciąć?
Prądu w końcu odciąć sobie nie dali, chociaż było od tego o krok. Pilnują. - Jak się zapali, to kto syrenę ze Skawinek usłyszy? - mówią.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+