https://gazetakrakowska.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Wolbrom: mają dosyć ciągłych zmian książek

Emilia Kotnis-Górka
Tylko niektóre szkoły dbają o portfele rodziców swoich uczniów i nie zmieniają książek
Tylko niektóre szkoły dbają o portfele rodziców swoich uczniów i nie zmieniają książek Emilia Kotnis-Górka
Kupili używane książki, a teraz muszą je wymieniać na nowe. Rodzice są zrozpaczeni. Rozpoczęcie nowego roku szkolnego oznacza dla nich ogromny wydatek na książki.

Nowy komplet podręczników kosztuje nawet 400 zł. Rodzice woleliby kupować swoim dzieciom książki używane i tańsze, ale niektóre szkoły skutecznie im taką możliwość blokują.

- Niedawno zostałam zwolniona z pracy i jest nam ciężko. Zaraz po wywieszeniu list z podręcznikami kupiliśmy używane książki. Okazało się, że są złe - lamentuje mama ucznia z Zespołu Szkół w Wolbromiu.
Chociaż kupiła dobre tytuły, to niektórzy nauczyciele wymagają nowych wydań. Zrozpaczeni rodzice kupili nowy zestaw książek i okazało się, że od starych różni je jedynie wygląd strony tytułowej albo kolejność rozdziałów.

Największy problem jest z podręcznikami do języka polskiego i matematyki, bo do nauczania tych przedmiotów zatrudnionych jest w szkołach zawsze kilku nauczycieli. Jak udało nam się ustalić, w Zespole Szkół w Wolbromiu pracuje czterech polonistów i używają trzech różnych książek do swojego przedmiotu.

- Ustawa mówi, że w szkole mogą być maksymalnie trzy różne książki. Ja nie mogę narzucić nauczycielom, żeby wybrali jedną. Poza tym mieliśmy zmiany kadrowe - przekonuje dyrektor szkoły Marian Ligienza.
Jednak zdrowy rozsądek podpowiada, że wybór tego samego podręcznika byłby sporym ułatwieniem dla uczniów, którzy chcą kupić używane książki od swoich starszych kolegów. Z całą pewnością wymaga to wysiłku ze strony nauczycieli, ale oszczędza rodzicom niepotrzebnych wydatków.

- Od kilku lat wszyscy poloniści w naszej szkole korzystają z tego samego podręcznika. Z innymi przedmiotami jest podobnie. Dzięki temu nasi uczniowie nie muszą kupować nowych książek - tłumaczy dyrektorka I LO w Olkuszu Zdzisława Wasilewska. Nawet jeśli są różnice w kolejnych wydaniach, to nie stanowi to problemu dla nauczycieli.

Dzieciaki z Gimnazjum nr 3 w Olkuszu również nie narzekają. O nowe podręczniki musiały się postarać tylko pierwszaki, bo zmieniła się podstawa programowa. Reszta uczniów bardzo chętnie odkupuje książki od starszych kolegów.

- Kupiłam nowe książki, ale wiem, że będę je mogła za rok bez problemu sprzedać - mówi Karolina Gregorczyk, pierwszoklasistka z Gimnazjum nr 3. Pomimo tego, że polskiego w tej szkole uczy aż sześć nauczycielek, potrafiły się one porozumieć i wybrać jedną książkę. Pozostali pedagodzy również wybierają takie same podręczniki i z reguły obowiązują one przez kilka lat. I wszyscy są zadowoleni.

- Nie zawsze jest to łatwe. Musimy iść na kompromis. Myślimy przede wszystkim o dzieciach i portfelach ich rodziców - przekonuje polonistka Barbara Staniszewska.
Wielka szkoda, że nie wszyscy nauczyciele umieją wykazać się dobrą wolą.

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska