Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wolontariuszka zabita w Boliwii to dziewczyna z Libiąża

Małgorzata Gleń
Małgorzata Gleń
We wtorek nad ranem polskiego czasu w Boliwii ciosem noża została zabita Helena Kmieć, polska wolontariuszka Wolontariatu Misyjnego Salvator. Dziewczyna przebywała wtedy w ochronce dla dzieci w mieście Cochabamba w Boliwii, gdzie pracowała. Doszło tam do napadu. Helena do Boliwii wyjechała 8 stycznia.

Pogrzeb Heleny Kmieć. Została pochowana w Libiążu

Jak informuje Wolontariat Misyjny Salvator dziewczynie zadano 14 ciosów nożem. Motywy ataku nie są znane. Sprawę wyjaśnia boliwijska policja. Dwóch sprawców zostało zatrzymanych.

Msza w intencji zamordowanej wolontariuszki z Libiąża

- Wszyscy nadal jesteśmy w potwornym szoku, czegoś takiego u nas nie było - mówi w telefonicznej rozmowie Agencji Informacyjnej Polska Press siostra Lucyna ze zgromadzenia Sióstr Służebniczek Dębickich z boliwijskiego miasta Cochabamba.

To właśnie tam mniej więcej o godzinie pierwszej w nocy zakradło się do siedziby sióstr i ochronki dla dzieci położonej w samym mieście prawdopodobnie dwóch napastników, jeden z nich zadźgał nożem jedną z misjonarek 24-letnią Helenę Kmieć.

- Nasze budynki otacza solidny, dość wysoki mur, poza tym zamykana jest zawsze na noc brama, podobnie jak drzwi naszych budynków. Napastnicy musieli najpierw pokonać ten mur, potem, nie mogąc sforsować zamkniętych drzwi do parterowego budynku wdrapali się na jego dach, potem trafili na korytarz i przez jedno z okien dostali się do pokoju, w którym była Helena Kmieć i druga misjonarka, Anita Szuwałd. Obie przyjechały tu niedawno, miały zostać do maja.

Bandyda zaatakował śpiącą Helenę, dostała kilka ciosów nożem. Anicie nic się nie stało. Rozległy się krzyki, wszystkie jak tu jesteśmy, w sumie 12 sióstr ruszyłyśmy natychmiast z pomocą. To musiało wystraszyć napastników. Po jakimś kwadransie była na miejscu policja, przyjechali lekarze, ale Helenie nie można było już niestety pomóc, zmarła na miejscu - dodaje siostra Lucyna, która z trudem łapie oddech opowiadając o koszmarze, jaki miał miejsce w spokojnym do tej pory miejscu.

- Jeszcze nie przesłuchiwała nas policja, to wszystko jest takie bolesne, nie mamy pojęcia, kim byli podejrzani o atak na naszą siedzibę, których miano już zatrzymać. Nie mamy pojęcia, co skusiło tych ludzi, by włamywać się do nas, tu nie ma pieniędzy, policja stara się ustalić sprawców napaści i motywy ich działania- dodaje siostra Lucyna.

Zamordowana była wcześniej koordynatorką Światowych Dni Młodzieży w parafii św. Barbary w Libiążu, swojej rodzinnej miejscowości, niedawno wyjechała na misję do Boliwii, by pomagać w ochronce dla dzieci prowadzonej przez Wolontariat Misyjny Salvator.

Gualberto Diaz z miejscowej policji potwierdzi jedynie, że 24-letnia Polka dostała kilka ciosów nożem, a co do motywów brane są pod uwagę dwie hipotezy, napad lub gwałt.

Wikariat misyjny Sióstr Służebniczek w boliwijskim Cochabamba działa od dziesięciu lat. - Tu zawsze było tak spokojnie, aż do nocy z wtorku na środę - kończy rozmowę siostra Lucyna, która w tym położonym w środkowej części Boliwii mieście jest od pięciu lat.

Helena przyjechała do sióstr Zgromadzenia Sióstr Służebniczek wraz z inną Polką, Anitą Szuwald, dopiero 2 tygodnie temu. Miały tam odbyć półroczny wolontariat. Druga dziewczyna przeżyła napad. Jak relacjonuje Wolontariat Misyjny Salvator Helena umarła na jej rękach, wykrwawiając się. Kiedy zdała sobie sprawę z napadu, możliwe, że rabunkowego, zaczęła krzyczeć, co na pewno uratowało jej życie.

Jak opowiadają znajomi Heleny bardzo cieszyła się na ten wyjazd. Chciała pomagać i przeżyć przygodę życia.
- Była radosna, zawsze uśmiechnięta, bardzo cieszyła się na ten wyjazd - opowiada ks. Marek Gadomski, salwatorianin. Rozmawiał z nią jeszcze kilka dni temu. Wszystko było dobrze.
Helena pomagała siostrom przy remoncie sierocińca, by można było opieką objąć więcej dzieci. Poznała je w czasie Światowych Dni Młodzieży i już wtedy zamarzyła o takiej formie pomocy dzieciom.
Helena studiowała w Gliwicach, miała 25 lat. Wcześniej była na podobnej misji w Afryce. Wujkiem Heleny jest biskup diecezji krakowskiej Jan Zając.

Działała w organizacjach kościelnych w Libiążu oraz duszpasterstwie akademickim. Dziś o 18 w kościele św. Barbary zostanie odprawiona msza w intencji Helenki, jak była nazywana przez bliskich.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska