Podobało mi się, bo to zawsze budujące, gdy młodzi chowają dumę do kieszeni i w porę proszą starych o pomoc i jak ci starzy się w ostatniej chwili zjawiają. Bardzo mi się też NIE podobało, że GOPR-owcy zaczęli się później wymądrzać, opowiadać, iż ci młodzi to gadżeciarze, że to ich pójście w góry na surwiwal było nieodpowiedzialne - i takie tam dyrdymały. Dorośli ludzie w takich sytuacjach robią zawsze smutne miny i obniżają dolną wargę, jakby sami nigdy nic gadżeciarskiego nie robili.
A potem, co mi się znów spodobało wielce, wystąpił Piotr van Der Coghen, krynicki poseł i ratownik górski. Powiedział, że wyprawa była w sumie udana, że ci młodzi poznali prawdziwą grozę gór, że to jest inwestycja w odwagę i hart ducha. Van der Coghen przypomniał, mnie przynajmniej, że kiedyś były obozy harcerskie i tzw. chatki, gdzie puszczało się na kilka dni do lasu dwunastolatków bez opieki, śpiworów i namiotów, że kiedyś jeżdżono autostopem, że nikt nie przejmował się pozwami, odszkodowaniami, kosztami akcji ratunkowych, a nawet pedofilami.
Strasznie to wszystko może patetyczne, ale widząc zza okna redakcji ten cholerny śnieg, myślę sobie, że wrocławskie cepry po prostu mają jaja. Tak trzymać.
Wybierz najlepsze zdjęcie naszych fotoreporterów 2012 roku [GALERIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+