Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wściekli wadowiczanie mają dość przerw w dostawie prądu

M. Targosz-Storch
Mieszkańcy Łazówki w Wadowicach mają już dość notorycznego wyłączania prądu na ich ulicy. Mówią, że ten problem trwa od kilku lat. Jeden z mieszkańców, który stracił już cierpliwość, anonimowo poprosił "Gazetę Krakowską" o zainteresowanie się tym tematem. Reporterzy "Gazety Krakowskiej" zadzwonili do kilku domów na Łazówce. Mieszkańcy byli zgodni.

- Często, bez żadnych zapowiedzi w dzień i w nocy prąd jest po prostu wyłączany. Przez to przecież sprzęt się psuje, lodówki się rozmrażają. Nerwy człowieka biorą - wyznają mieszkańcy Łazówki.

Mieszkańcy twierdzą, że są bezsilni w konfrontacji z zakładem energetycznym.
- Kto to kiedy wygrał z monopolistą. Szkoda się nawet z nimi użerać - mówi Jan Gawron.

Mężczyzna przyznaje, że światło gasło na jego ulicy, jak tylko mocniej zawiał wiatr.
- Za torami się świeci, a na naszej ulicy panują egipskie ciemności - przyznaje pan Jan.

Dodaje, że przerwy nie są zbyt długie, bo trwają do 20 minut. Zdarzają się jednak regularnie. W nocy też prąd jest wyłączany. Nad ranem dekodery, magnetowidy czy zegarki elektroniczne szaleją.

Najgorsze jest jednak to, że, jak twierdzą mieszkańcy na Łazówce, o nagłych przerwach w dostawie światła nie są nawet informowani.

- Owszem, w miniony piątek wymieniali przed moim domem słup, więc prąd wyłączyli i wcześniej była na ten temat informacja, ale jak prąd gaśnie nagle na kilkanaście minut, to nikt tego nie sygnalizuje - tłumaczy pan Jan.

W pogotowiu energetycznym w Wadowicach pracownicy twierdzą, że pierwszy raz słyszą o takim problemie na Łazówce.

Przyznają jednak, że gdy są złe warunki atmosferyczne, to rzeczywiście zdarza się, że są wybijane bezpieczniki, albo gałęzie z drzew spadają na linię i gaśnie światło. Wtedy jednak ekipa od razu jedzie i naprawia awarię. Pracownicy energetyki zapewniają, że linia z napięciem nie jest przestarzała i nie wymaga remontu.

Wiesław Augustyniak, dyrektor Zakładu Energetycznego w Wadowicach twierdzi, że nikt z mieszkańców Łazówki się do niego nie skarżył.

- Jeżeli taki problem jest, to mieszkańcy muszą do nas napisać stosowne pismo, my zbadamy sprawę - zapewnia dyrektor, Wiesław Augustyniak.

Mieszkańcy są zdeterminowani, by walczyć o swoje. "Gazeta Krakowska" przypomina, że jeśli przerwy w dostawie prądu są odpowiednio długie, każdy może domagać się odszkodowania. Wystarczy złożyć wniosek do zakładu energetycznego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska