Wiemy więc już, że walka o nasze głosy to tylko nieunikniony kampanijny kabaret i nic nie jest w nim na poważnie. Żadna deklaracja czy obietnica nie zostaje wygłoszona po to, by się jej trzymać. O każdej można zapomnieć albo się jej wyprzeć. Więc na tzw. programy już nie reagujemy. Przekonaliśmy się, że to, jak partia prezentuje się w kampanii, nie mówi niczego o tym, jak będzie rządziła. Dowiódł tego AWS, który skusił nas stworzeniem wrażenia jedności solidarnościowych partii i jeszcze większej liczby partyjek. Potem SLD uwiódł 40 proc. elektoratu obiecując, że znajdzie lewicowe lekarstwo na bóle gospodarczej transformacji, jakie męczyły nas przez dziesięć wcześniejszych lat. Dalej Prawo i Sprawiedliwość. Obiecało prawo i sprawiedliwość. Co z tego wynikło, znakomicie pamiętamy. Teraz Platforma. Miała być reformatorska, a okazało się, że poważniejszych reform nie ma, bo mogłyby zaboleć ludzi. Tego, że ich brak boli innych ludzi, którzy płacą przez to wysokie podatki, a i tak ciągle słyszą o fatalnym stanie finansów publicznych, premier Tusk zdaje się nie dostrzegać.
Ale przestaliśmy też liczyć, że znajdą się wreszcie politycy, którzy będą jak przedwojenni harcerze, a więc prawi, słowni, lojalni, uczciwi, a do tego profesjonalni jak piłkarze Barcelony. To czysta iluzja. Nauczyliśmy się, że politycy idealni w przyrodzie nie występują. Że możemy wybierać tak naprawdę między złymi i nieco lepszymi, nieudolnymi i nieco sprawniejszymi. Że żaden program wielkich zmian, jak choćby budowa autostrad, nie staje się ciałem za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, bez zgrzytów, napięć i zawalonych terminów. Bo rządzenie to zadanie trudne, a wykonują je ludzie z takimi samymi wadami jak my wszyscy.
W tym roku po raz pierwszy mamy do czynienia z sytuacją, kiedy poważne szanse na uzyskanie mandatu zaufania od tej części Polaków, którzy rozumieją wagę swego głosu i 9 października znajdą parę minut, by wrzucić kartkę do urny, ma partia rządząca przez ostatnie cztery lata. To najlepszy dowód rosnącego realizmu wyborców. Tak wielu chce głosować na PO nie dlatego, że jest idealna, że jej wizja porywa, a zgromadzeni wokół Donalda Tuska ludzie to polityczne anioły.
Daje poczucie bezpieczeństwa. Może złudne, ale jednak od czterech niełatwych lat. Do pokonania takiej partii trzeba użyć znacznie finezyjniejszych narzędzi niż stosowane do tej pory przez opozycję. No chyba, że się mylę i proces dojrzewania wyborców ciągle nie objął ich większości.
Prawybory. Kto powinien zostać posłem? Głosuj: Małopolska Zachodnia okręg 12, Kraków okręg 13, Podhale Nowy Sącz okręg 14, Tarnów okręg 15.
Mieszkania Kraków. Zobacz nowy serwis
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!