Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybuchowy umysł doktora Brunona K.

Katarzyna Janiszewska
Jedna z eksplozji przygotowanych i nagranych przez Brunona K. Film zaprezentowała ABW podczas konferencji prasowej
Jedna z eksplozji przygotowanych i nagranych przez Brunona K. Film zaprezentowała ABW podczas konferencji prasowej fot. ABW
Czy Brunon K. rzeczywiście chciał wysadzić Sejm? Po co w takim razie chwalił się tym? To niebezpieczny szaleniec? A może ktoś go inspirował, zachęcał do działania? W jego portrecie psychologicznym pełno jest sprzeczności. Tak jak i w całej sprawie więcej jest pytań niż odpowiedzi - pisze Katarzyna Janiszewska.

Pani Krystyna, starszawa, korpulentna, wciąż energiczna i zażywna, miała siadać z mężem do stołu. Chwilę wcześniej przywiozła go ze szpitala, bo ostatnio trochę niedomagał. Nie było więc czasu, aby naszykować na obiad jakieś specjalności. Włączyli telewizor, dla umilenia posiłku. Patrzą, a tu w telewizorze mówią o ich sąsiedzie. O tym Brunonie, co go jeszcze pani Krystyna pamięta jako małego, jak gania po klatce schodowej. Aż usta rozdziawiła ze zdziwienia, mowę jej odjęło na kilka chwil.

- Bo to był zawsze taki miły, spokojny chłopiec, grzecznie się ukłonił - przypomina sobie. - No kto by się spodziewał, że tu będzie coś takiego? Patrzę, słucham i wierzyć się nie chce. Ale uwierzyć trzeba, skoro się to stało.

I hipoteza
Jeśliby spróbować naszkicować portret psychologiczny Brunona K. - niedoszłego terrorysty - to pełno w nim sprzeczności. Jakby mu się osobowość rozpadała na drobne kawałki. Bo, z jednej strony, niezwykle inteligentny pracownik naukowy, ceniony wykładowca, a z drugiej - kompletny niedojrzalec, głupiec, idiota.

- Żeby przez internet, pod własnym nazwiskiem kupować broń, organizować zbrojną grupę, opowiadać o wybuchach, to jakaś skrajna naiwność - zauważa dr Maciej Szaszkiewicz, psycholog i profiler. - Rzeczywiście sądził, że robi to w zawoalowany sposób i nikt się nie połapie? - zastanawia się.

Dr Jerzy Rosiński, psycholog UJ dodaje: - Ktoś, kto publicznie wygłasza takie deklaracje, raczej nie chce ich realizować. To bardziej wołanie o pomoc, chęć zwrócenia na siebie uwagi. Brunon K. nie jest typem zamachowca, raczej nieszczęśliwego człowieka. Nie porównywałbym go z innymi terrorystami. Ludzie próbują nakładać kalki, by łatwiej coś zrozumieć. Ale to zbytnie uproszczenie.

Zwykłe życie Brunona K.
Życie Brunona K. było przeciętne. Mieszkał w przeciętnym bloku, na zwykłym nowohuckim osiedlu. Miał porządnych, przeciętnych rodziców: matka - pielęgniarka - wyjechała z Krakowa, ojciec, budowlaniec, już nie żyje. Rano on, albo żona odprowadzali dzieci do szkoły i szli do pracy. W wakacje wyjeżdżali nad morze.

Normalna, statystyczna rodzina z dwójką synków. Niczym się nie wyróżniali, żadnych krzyków, pijaństwa, awantur.
Życie Brunona K. przestało być przeciętne 9 listopada. W tym dniu w jego niczym niewyróżniające się życie wkroczyło ABW.
We wtorek wiadomość o zamachowcu z Krakowa podawały wszystkie telewizje: Brunon K., pracownik naukowy, chciał wysadzić Sejm i prezydenta. Zgromadził prawdziwy arsenał: broń, materiały wybuchowe. Nienawidzi obecnego rządu. To nacjonalista, kierował się względami narodowościowymi, ksenofobicznymi i antysemickimi - podała prokuratura, choć postępowanie dopiero się rozpoczęło. Na zwykłym, nowohuckim osiedlu zaroiło się od wozów transmisyjnych, dziennikarzy, fotoreporterów.

Sąsiedzi chętnie rozmawiali. Że normalny, porządny człowiek. Że złego słowa o Brunonie K. nie da się powiedzieć. - Po każdym bym się tego spodziewała, ale nie po nim - zarzeka się sąsiadka z piętra. - Taki miły, uczynny. Nawet kiedyś, coś mi się z elektryką w mieszkaniu zepsuło, to przyszedł, naprawił. To samo mówiłam policji kilka lat temu. Rozpytywali nas o opinię, bo pan Brunon chciał dostać pozwolenie na broń - przypomina sobie.

Grzeczny, ukłonił się w windzie. Choć bliższych kontaktów z nikim nie utrzymywał. Trochę mruk. - Na "dzień dobry odpowiedział", ale żeby się wdawać w rozmowy, to już nie - twierdzi sąsiad. - Jego żona tak samo, niewiele mówiła. Wszystkich na dystans trzymali. Brunon to już jako nastolatek coś tam z petardami kombinował. Miał do tego smykałkę.

Podobno wybuchami zainteresował się, kiedy zobaczył jak obok domu wysadzano komin. Nie mógł przestać o tym myśleć. Sam zaczął eksperymentować. Miał 13 lat, gdy w dłoni wybuchła mu probówka i urwała kilka palców. Później tę okaleczoną dłoń chował w kieszeni spodni.

II hipoteza
Można by też przyjąć inne wyjaśnienie: te wszystkie niekonsekwencje w osobowości Brunona K. wynikają z zaburzeń w jego psychice. W czasie przesłuchania mężczyzna twierdził, że nie działa z własnej woli, że jest przez kogoś inspirowany. Ma więc psychozę, urojenia, wierzy w to, że jego myśli, czyny są owładnięte przez kogoś obcego?
Jak w "Pięknym umyśle" - bohater jest przekonany, że służy wywiadowi, pracuje nad czymś ważnym. A jednocześnie udaje mu się prowadzić normalne życie. Brunon K. to samotny szeryf, wojownik, mściciel nierozumiany przez otoczenie? Walczy o wielkie ideały, chce wyzwolić Polskę z tyranii.

- Na potwierdzenie tej tezy mógłby przemawiać fakt, że nie chciał się poddać badaniom psychiatrycznym - zauważa dr Szaszkiewicz. - Zdrowy człowiek powiedziałby: nie ma problemu. Postawa tego mężczyzny jest zaś charakterystyczna dla osób z zaburzeniami. Ale to spekulacje, za dużo tu niewiadomych.

Niczym się nie wyróżniał
Przeciętny z wyglądu - jeśli nie liczyć tych palców. Średniego wzrostu, o ciemnych, krótko przystrzyżonych włosach. Nosił się luźno: dżinsy, adidasy. Można by nawet powiedzieć o nim: przystojny - tylko te palce... dziewczyny jakoś się za nim nie oglądały.
W szkole podstawowej, i później w Technikum Chemicznym nie był ani orłem, ani też leserem. Uczył się dobrze. Tak samo w pracy. Prof. Włodzimierz Sady, rektor Uniwersytetu Rolniczego mówi o swoim podwładnym: przeciętny, niczym się nie wyróżniał. Choć musiał być zdolny - zrobił doktorat, a teraz pisał pracę habilitacyjną.

Za to wśród studentów budził skrajne emocje. Spoko gość, miły, nigdy się nie denerwuje, nawet nie krzyczy. Sprawiedliwy, choć dość wymagający - mówią jedni. Ostry wariat, bardzo konfliktowy, arogancki. Zamknięty w sobie. Robił problemy z zaliczeniem przedmiotu, nie był lubiany - twierdzą inni. Ci, którzy znali Brunona K. tylko z widzenia, mieli go za nieszkodliwego dziwaka.
Może to go złościło? Żywił do świata urazę. Bo przecież jest doktorem nauk chemicznych, ma wiedzę, doświadczenie. Wcale nie jest przeciętny, żaden z niego szarak! Zrobi w końcu coś, by traktowali go poważnie, docenili jego pracę. Pokaże wszystkim, że trzeba się z nim liczyć i go szanować. To będzie dzieło jego życia.

- Przy takim typie osobowości - introwertycznym, zamykającym się w sobie, mającym ograniczone kontakty społeczne - częste jest dro- biazgowe planowanie, które ma prymat nad działaniem - zauważa dr Rosiński. - Bo przecież o swoich poglądach, zamiarach Brunon K. mówił od lat. A jednak ich nie realizował. Taki typ osobowości sam w sobie nie jest niczym złym. Staje się groźny, gdy nałoży się na niego kryzys osobisty, jakiś żal, poczucie porażki.

III hipoteza
Ale przecież nie jest wykluczone, że rzeczywiście ktoś Brunona K. inspirował, zachęcał, kierował nim. Podpuszczał: masz rację, jestem z tobą, ale pewnie i tak nic nie zrobisz, stchórzysz. Są w tej sprawie kolejne zatrzymania. A ludzie o skrajnych poglądach, gotowi do walki o idee, w które wierzą, łatwo poddają się manipulacji.

Może nawet nie chciał sam przeprowadzić zamachu, ale pomyślał: moja wiedza komuś może się przydać, w ten sposób przysłużę się sprawie. I ktoś to wykorzystał.

Dr Szaszkiewicz: To komuniści nauczyli nas, że można kraść, bić, mordować, gwałcić wroga klasowego w imię walki o lepszą przyszłość narodu. Tak postawiony cel sprawia, że w ludziach ujawniają się najczarniejsze instynkty. Pytanie tylko, na ile prawdziwe są te wszystkie medialne doniesienia. Wystarczy przypomnieć sprawę Olewnika, Madzi z Sosnowca. Coś, co z pozoru wydawało się niezaprzeczalną prawdą, okazało się wcale nią nie być.

Współpraca: Marta Paluch

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska