Niedzielne referendum okazało się jednak nieważne.
Tak zdecydowali wyborcy, którzy nielicznie poszli na referendum.
To głównie Pan lobbował za referendum. Uważa Pan wynik za porażkę?
Absolutnie nie. Fakt, że na referendum nie było odpowiedniej frekwencji to porażka demokracji, ale nie nasza. My, opozycyjni do burmistrza radni, zwołaliśmy przecież referendum nie dlatego, że takie mieliśmy widzimisię, tylko dlatego, bo tak stanowiło prawo. W połowie zeszłego roku analizowaliśmy raport z wykonania budżetu. Okazało się, że burmistrz Majcher wykonał go źle, więc nie mogliśmy mu z tego tytułu udzielić absolutorium. To według prawa wiązało się z rozpoczęciem procedury referendalnej.
Głosowanie, choć nieważne, burmistrz jednak przegrał.
Choć wczoraj na swojej stronie internetowej burmistrz dziękował ludziom za poparcie, to moim zdaniem z wyniku głosowania nie powinien być dumny. Ze wszystkich osób, które brały udział w głosowaniu, aż 80 proc. chciało odwołać burmistrza. Ci ludzie dali Majchrowi żółtą kartkę i nie ma co mówić, że było ich mało. W demokracji jest tak, że nieobecni nie mają prawa głosu.
Jak teraz wyobraża Pan sobie dalszą współpracę?
Będziemy pracować normalnie i burmistrz też powinien to robić. Wbrew te-mu, co on mówi, my przez ostatnie lata nie przeszkadzaliśmy mu w podjęciu ani jednej decyzji. Jeśli będzie mądrze zarządzał miastem, to będzie tak dalej. Jeśli jednak w urzędzie będzie dziać się źle, burmistrz musi się liczyć, że będziemy jego błędy punktować.
Rozmawiał Tomasz Mateusiak
Studniówki w Małopolsce 2013 [ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!