68-letni Jan U., biegły z 41-letnim doświadczeniem wskazywał, że kolumna rządowa poruszała się bez włączonych sygnałów dźwiękowych. Nie miał ich pojazd bmw na czele kolumny, jak i multivan ją zamykający. Auta miały włączone tylko czerwone i niebieskie sygnały świetlne.
- Taka sytuacja jest niebezpieczna dla innych uczestników ruchu - zauważył biegły. Dodał, że kierowca seicento na skrzyżowaniu w Oświęcimiu zrezygnował ze skrętu w lewo, zjechał do prawej krawędzi jezdni i przepuścił pierwszy w kolumnie pojazd uprzywilejowany. Potem jednak dynamicznie ruszył, by dokonać skrętu w lewo.
- A jego obowiązkiem było upewnienie się, czy za pojazdem uprzywilejowanym nie jadą jeszcze inne - dodał biegły. Tym bardziej, że kierowcy seicento częściowo zasłaniał widok samochód, który się za nim zatrzymał. Wtedy w reakcji na zachowanie oskarżonego kierowca rządowej limuzyny wykonał manewr omijania seicento, ale był nieskuteczny i uderzył w drzewo.
- Manewr ten był utrudniony, bo audi zostało podbite na krawężniku i straciło kontakt z podłożem, nie mogło skutecznie hamować - zeznał biegły. Z wyliczeń wynika, że jechało wtedy z prędkością 58-62 km na godzinę, czyli z większą niż dopuszczalna w tym miejscu prędkość administracyjna 50 km. Zdaniem Jana U. przy mniejszej prędkości skutki uderzenia z drzewem dla jadących byłyby mniejsze lub nie odnieśliby żadnych obrażeń.
Media donosiły, że tamtego dnia szef ochrony premier Piotr G. doznał w wypadku złamana kości udowej, lżejsze obrażenia miał kierowca z BOR, a była premier była poważnie pokiereszowana. Miała złamany mostek i kilka żeber oraz stłuczone płuca i serce.
Na pytanie mec. Władysława Pocieja obrońcy oskarżonego, biegły potwierdził, że kolumna uprzywilejowana może przekraczać pewne przepisy o ruchu drogowym, np. dopuszczalną w danym miejscu prędkość, ale musi też zwracać uwagę na względy bezpieczeństwa i reagować na innych uczestników ruchu na drodze.
Jak stwierdził Jan U., że eskortowany samochód rządowy w kolumnie jest zależny od eskortujących go pojazdów i może jedynie wykonywać czynności ratunkowe lub podjąć manewr omijania przeszkody, jak było w tym przypadku. On nie ma sygnałów świetlnych i dźwiękowych, nie może wyprzedzić auta otwierającego kolumnę.
Wyrok na Sebastiana Kościelnika
Z ustaleń wynika, że kierowca rządowego audi wykazał się ponadprzeciętnym czasem reakcji na zdarzenie w Oświęcimiu i zdaniem biegłego nie ponosił odpowiedzialności za wypadek, a tak stwierdził sąd w Oświęcimiu, który w I instancji wydał wyrok na Kościelnika.
Drugi biegły 55-letni Wojciech W. stwierdził, że kierowca seicento mógł w sposób bezpieczny dokonać skrętu w boczną uliczkę. Mógł pojechać prosto, zawrócić i dopiero wtedy dokonać skrętu.
- Z miejsca, w którym się znajdował po ustąpieniu pierwszeństwa pojazdowi uprzywilejowanemu, skręt w lewo musiałby się odbyć w dwóch etapach. Najpierw powinien zbliżyć się do osi jezdni, a potem po zachowaniu szczególnej, nadzwyczajnej ostrożności, dokonać manewru skrętu w lewo. To wymagałoby czasu, a wtedy kolumna zapewne minęłaby już jego pojazd - dodał biegły.
Wyższy podatek od nieruchomości od 2023 roku

- Te osoby nie dostaną ślubu kościelnego
- Tak wyglądał Kraków 1000 lat temu! Oto rekonstrukcja
- Tak oszukują nas sklepy spożywcze. TOP 10 nieczystych zagrań!
- Horoskop miesięczny na grudzień 2022 dla wszystkich znaków zodiaku
- Otwarto nowy prywatny akademik w Krakowie. Prawdziwy wypas dla studentów z kasą
- Budowa S7 na północy Małopolski. "Ekspresówka" widziana z góry robi wrażenie