Zobacz także: Michałówka: tragiczny wypadek samochodowy (ZDJĘCIA). Dwoje dzieci nie żyje. Trójka w stanie ciężkim
- Ola wyszła i już nie wróciła. To do nas jeszcze nie dociera - przez łzy opowiada Stanisław Maroszek, tata 16-latki, która zginęła. Siedzą z jej mamą i starszymi braćmi w kuchni i wspominają. - Była żywiołowa, wesoła, sama radość - dopowiada Elżbieta, mama dziewczynki.
W środę po południu do Oli przyszły dwie koleżanki: 16-letnia Magda i 14-letnia Ania. Poszły na boisko pod szkołę w Michałówce. Tam musiały spotkać się z Mateuszem i 15-letnim Kubą. Ten ostatni mieszka przy samej szkole. Mateusz kilka domów dalej - to kuzyni.
Wsiedli do toyoty yaris rodziców Kuby. Było około 18. Ruszyli w stronę Olkusza. Nie dojechali daleko. Rozbili się na starych, betonowych zbiornikach na szambo, leżących od wielu lat przy drodze.
Ich samochód nie wyrobił na zakręcie. Zjechał na lewą stronę. Z naprzeciwka jechał samochód. Oni odbili.
- Ten kierowca dopiero we wsteczym lusterku zobaczył, że ta toyota się roztrzaskała. To były sekundy - mówi Stanisław Pięta, sołtys Michałówki.
Pisk opon i huk usłyszał mieszkający w pobliżu Mieczysław Bryzik. Ruszył na pomoc. Z daleka widział wrak. Gdy dobiegł na miejsce, biegli już inni sąsiedzi, zaczęli się zatrzymywać kierowcy.
Samochód leżał na boku, wyciekało paliwo. - I przez moment, krótki moment, była taka niesamowita cisza. Potem ktoś odłączył akumulator, przewróciliśmy samochód i zaczęliśmy wyciągać ludzi. Nie dało się poznać kto to - opowiada wstrząśnięty pan Mieczysław.
Potem do ratowania dzieci dołączyli policjanci, którzy na miejscu tragedii byli jako pierwsi, jeszcze przed pogotowiem i strażakami.
Wtedy ktoś rozpoznał kierowcę - Kubę. Dopiero wtedy do ludzi dotarło, że to dzieciaki stąd.
Według świadków to Kuba kierował. Obok niego siedział Mateusz. Z tyłu, za Kubą była Magda. Po prawej Ania, a Ola siedziała w środku. - Nie poznałem jej. Twarz miała we krwi, a bardzo dobrze ją znam - wzdycha Bryzik.
Informacja o tragedii szybko rozniosła się po wsi. Na miejsce pobiegli rodzice Oli. - Nie żyła, wiedziałam o tym, choć lekarze ją jeszcze reanimowali. Jak matka mogłaby nie wiedzieć? - płacze Elżbieta Maroszek.
Kuba i Ola zostali zabrani do szpitala w Olkuszu. Lekarze jeszcze godzinę walczyli o ich życie. Na próżno.
W tym czasie Ania była wycinana przez strażaków z wraku samochodu. Mateusz śmigłowcem został odtranspotrowany do Sosnowca. Obie ranne dziewczyny do Krakowa.
W nocy ze środę na czwartek Ania przeszła operację złamanego przedramienia. Jej stan jest ciężki, ale stabilny. - Nadal jest w śpiączce - płacze jej mama Beata Kowal, siedząc przed domem i czekając na lepsze wieści.
W cięższym stanie jest Magda. Jest utrzymywana w stanie śpiączki farmakologicznej. Ma liczne złamania i otarcia naskórka. - Jesteśmy na etapie diagnozowania jej stanu. Dziewczynka przebywa na oddziale intensywnej terapii - wyjaśnia Magdalena Oberc, rzeczniczka szpitala w Prokocimiu.
Olkuska Prokuratura Rejonowa wszczęła śledztwo, które ma wyjaśnić przyczynę tragedii - m.in. okoliczności, w jakich 15-latek, nieposiadający uprawnień do kierowania autem, wsiadł do samochodu swoich rodziców.
- Na razie za wcześnie jest o mówieniu o czyjejkolwiek odpowiedzialności - zastrzega Cezary Dyląg, zastępca prokuratora rejonowego w Olkuszu.
Uwaga! Nowy konkurs! Wymyśl nazwę dla pociągu i wygraj nagrody!
Chcesz iść za darmo do Parku Wodnego w Krakowie? **Rozdajemy bilety**