Za podręczniki dla Mateusza, który niebawem rozpocznie naukę w czwartej klasie podstawówki, jego mama Marzena Pietras z Łodzi zapłaciła już 500 złotych. To jednak nie koniec wydatków. Kobieta ma nadzieję, że na zakup zeszytów, farb, kredek i innych przyborów w sumie nie wyda więcej niż 800 zł. Wczoraj robiła ostatnie szkolne sprawunki.
- Jestem przerażona cenami, nie sądziłam, że wyprawka dla Mateusza będzie aż tyle kosztowała - mówi pani Marzena. - Koszt zakupu książek po prostu mnie zszokował, pocieszam się tylko tym, że podręczniki do niektórych przedmiotów będą też obowiązywały w starszych klasach. I tak mam szczęście, że syn nie zniszczył plecaka i piórnika, więc na tym udało mi się oszczędzić. Nie kupuję też najtańszych przyborów, gdyż z doświadczenia wiem, że jest to pozorna oszczędność. Najtańsze gumki nie ścierają, tylko rozmazują, a kredek nie da się zatemperować.
Mateusz ma młodszego brata: dwuletniego Piotrusia. Pani Marzena boi się pomyśleć, co się stanie, gdy drugi syn też zacznie chodzić do szkoły. Kobieta spodziewa się, że będzie musiała kupować dwa komplety podręczników i przyborów szkolnych, młodszy syn zapewne nie będzie bowiem korzystał z książek brata.
Podobnie myślą rodzice 65 tysięcy uczniów z Łodzi, którzy wkrótce rozpoczną rok szkolny. Wyprawkowym wydatkom przyjrzeli się specjaliści z łódzkiego mBanku, którzy policzyli, że opiekunowie wydadzą na to co najmniej 20 mln zł! A to tylko najmniej pesymistyczna wersja.
- Zakup wyprawki w najskromniejszej wersji może wiązać się z wydatkami rzędu 300 zł dla jednego ucznia - policzyli bankowcy. - Przeciętnie trzeba liczyć się z kosztami w wysokości 500-600 zł dla jednego dziecka. Zakup wyprawki z górnej półki oznacza wydatek nawet 1.000 zł! Gdyby połowa rodziców zdecydowała się na kupno drogiej wyprawki, koszt związany z kupnem podręczników i przyborów szkolnych może w Łodzi przekroczyć 32 mln zł.
O portfele rodziców i opiekunów walczą handlowcy. Zwłaszcza hipermarkety prześcigają się w szkolnej ofercie i zapewniają, że tegoroczna wyprawka jest u nich znacznie tańsza niż w ubiegłym roku. Dotyczy to niestety jednak tylko najtańszych artykułów, a czasami ich jakość pozostawia wiele do życzenia. Szkolne żniwa potrwają jeszcze co najmniej dwa tygodnie.
W Realu podstawowe szkolne artykuły można kupić już za 22,98 zł. W tej cenie znajduje się m.in. plecak za 14,99 zł, zeszyt 32-kartkowy za 0,39 zł, cyrkiel za niecałą złotówkę. W ubiegłym roku za te artykuły trzeba było zapłacić o 8,50 zł więcej. Sęk w tym, że zestaw zawiera tylko po jednej sztuce każdego towaru, a jeden uczeń potrzebuje przynajmniej dziesięciu różnych zeszytów.
Podobne zapewnienia słyszymy w Carrefourze.
- W ramach akcji "Moda na szkołę", która wystartowała z końcem lipca, koszt kompletu szkolnego obniżył się w stosunku do zeszłego roku z 77,50 zł do 61,24 zł - wylicza Maria Cieślikowska, dyrektor ds. komunikacji zewnętrznej i PR Carrefour Polska. - Nasza oferta skierowana jest do wszystkich grup wiekowych, począwszy od przedszkolaków, przez uczniów szkół podstawowych i gimnazjów, skończywszy na licealistach i studentach.
Eksperci od finansów sprawdzili, skąd rodzice biorą pieniądze na zakup wyprawki. Okazało się, że coraz częściej sięgają po kartę kredytową. - Część naszych klientów za podręczniki i przybory szkolne płaci kartą kredytową lub pieniędzmi z kredytu odnawialnego - mówi Dominika Kowalewicz z biura prasowego mBanku. - Za oba produkty płaci się tylko wtedy, gdy się z nich korzysta. Nasi klienci traktują więc tego typu produkty jako zabezpieczenie na dodatkowe wydatki, gdy brakuje im pieniędzy w budżecie domowym.