
Wedle nieoficjalnych danych, przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w Małopolsce przekroczyło w sierpniu 6 tys. złotych, zaś w Krakowie – po raz kolejny – 7 tys. zł brutto i rosło cały czas szybciej niż w pozostałej części kraju. GUS podał, że wzrost wynagrodzeń w skali Polski wyniósł w sierpniu 9,5 procent rok do roku.

Dane te dotyczą jednak tylko firm zatrudniających powyżej 9 osób i jak każda średnia nieco zakłamują rzeczywistość: w jednych branżach podwyżki nie przekroczyły 5 procent, w innych przebiły 13 proc. W budżetówce pensje generalnie stanęły w miejscu, co oznacza, że realnie maleją. W mikrofirmach coraz więcej przedsiębiorców narzeka, że nie stać ich na tak wysokie podwyżki. A bez nich nie są w stanie znaleźć pracowników.

Na papierze tempo wzrostu przeciętnych płac jest niemal dwukrotnie wyższe od inflacji. W Małopolsce tak wysoką dynamikę wzrostu odnotowano jednak tylko w informacji i komunikacji (od początku roku – o 10,5 proc.) oraz przetwórstwie przemysłowym (10,2 proc.), a zbliżoną- w administrowaniu i działalności wspierającej (8,3 proc.), handlu (7,2 proc.) oraz działalności profesjonalnej, naukowej i technicznej (7,1) proc. Ponad inflację wzrosły też wynagrodzenia w małopolskiej gastronomii oraz zakwaterowaniu (hotele, pensjonaty…), ale z uwagi na koronakryzys punkt odniesienia był tu mizerny; średnie wynagrodzenie w tym sektorze wyniosło od początku roku nieco ponad 3,7 tys. zł, podczas gdy w przemyśle prawie 5,7 tys., w działalności profesjonalnej – 9 tys. zł, a w informacji i komunikacji – 11 tys. zł brutto.

Wzrost płac w małopolskim budownictwie oraz transporcie okazał się niższy od inflacji. Z podwyżek płac był też dotąd w znacznej mierze wyłączony niemal cały sektor publiczny. Wynagrodzenia budżetówki stanęły w miejscu, co przy obecnym wzroście cen (oraz płac w sektorze przedsiębiorstw) jest źródłem frustracji i może prowadzić do licznych niepokojów. Muzealny kustosz, adiunkt na uczelni, urzędnik średniego szczebla – wszyscy oni zarabiają mniej niż większość pracowników popularnych sieci handlowych i robotników w większych firmach.