Wysokie rachunki za zdrowie. Stawki za prywatną pomoc lekarzy idą w górę

Dane gromadzone przez Główny Urząd Statystyczny pokazują, że na przestrzeni ostatnich dwunastu miesięcy ceny różnego rodzaju towarów i usług związanych ze zdrowiem - m.in. wizyt w przychodniach i leków - średnio poszły w górę o 3,1 proc. Najbardziej wzrosły opłaty za konsultacje lekarskie. W maju za pomoc dentystów trzeba było zapłacić o 3,6 proc. więcej niż rok wcześniej. Za wizytę u kardiologa, ortopedy czy neurologa aż o 5,1 proc. więcej.

- W ostatnim czasie podnieśliśmy nasze stawki, a to dopiero początek - mówi dr Jerzy Radziszowski, prezes zarządu krakowskiego Centrum Medycznego Diamed. - Należy się spodziewać, że ceny pójdą jeszcze w górę o ok. 8-10 proc. Na pewno stanie się tak w przypadku wizyt lekarskich, być może w diagnostyce ta dynamika wzrostu będzie nieco mniejsza - dodaje.

Dlaczego stawki za komercyjną pomoc medyków idą w górę? To efekt coraz wyższych kosztów utrzymania prywatnych placówek, związanych głównie z wysokimi wynagrodzeniami wypłacanymi pracownikom, których wyjątkowo trudno znaleźć. - Ja sam mam obecnie 10 wakatów, w całej Polsce brakuje ok. 30 tys. lekarzy, ogromne braki kadrowe dotyczą również pielęgniarek - wskazuje dr Radziszowski.

Tymczasem zainteresowanie komercyjną opieką medyczną gwałtownie rośnie. Jak wyliczył GUS, tylko w 2016 r. Polacy z własnej kieszeni na tego typu usługi wydali ponad 36 mld zł!

Prywatne placówki zyskują głównie dzięki niewydolności tych finansowanych z państwowej kasy. W publicznych lecznicach dostęp do pomocy medyków nadal jest bowiem mocno ograniczony. Z danych zbieranych przez Fundację Watch Health Care wynika, że czas oczekiwania na konsultację u neurologa, ortopedy, okulisty czy ortodonty wynosi już średnio blisko cztery miesiące - o cztery tygodnie więcej niż w 2016 roku.

Ile trzeba zapłacić za prywatną wizytę w gabinecie specjalisty i potrzebne badanie diagnostyczne? Sprawdź w naszej galerii, z jakimi kosztami musisz się liczyć odwiedzając krakowskie przychodnie.

WIDEO: Barometr Bartusia: Ekonomiści są niepotrzebni i mogłaby nami rządzić małpa?