Droga do muzyki, pierwsze sukcesy i życie rockandrollowca
61-letni dziś Krzysztof swoją przygodę z muzyką rozpoczął jako dziecko. Muzyka zawsze była w jego sercu – od pierwszych prób śpiewania w szkole podczas akademii, po późniejsze zainteresowania związane z występami publicznymi. Choć początki były niepewne, a próby nie zawsze udane, Krzysztof nie tracił zapału.
W wieku 22 lat trafiłem na próbę zespołu w Domu Kultury w Libiążu. Wśród muzyków znajdował się kolega, który zaprosił mnie do spróbowania swoich sił jako wokalista. Początki śpiewania do utworów takich jak AC/DC były trudne - wspomina Krzysztof.
Krzysztof wkrótce dołączył do zespołu, z którym grał przez kilka lat. Zespół brał udział w przeglądach muzycznych, a jednym z najważniejszych wydarzeń był udział w przeglądzie zespołów rockowych w Chełmku. Tam zdobyli nagrodę i uznanie jurorów. Życie muzyka, rockandrollowca nie było łatwe, szczególnie pogodzenie go z takimi obowiązkami.
W pewnym momencie musiałem na coś postawić i zawiesiłem działalność muzyczną, by skupić się na pracy i rodzinie - dodaje Krzysztof.
Krzysztof jak przystało na mieszkańca Libiąża zawodowo związany był z Zakładem Górniczym „Janina”. Dopiero po przejściu na emeryturę, w 2008 roku, spotkał kolegę z dawnego zespołu. To spotkanie ożywiło jego dawne marzenia o śpiewaniu i graniu. Wraz z nowymi znajomymi założył zespół, który istnieje do dziś. Grupa spotyka się regularnie, tworzy własną muzykę i czasem gra koncerty. Nazwa zespołu, "Fireball", nawiązuje do jego muzycznych inspiracji i brzmienia lat 70. i 80.
Choć muzyka autorska często nie przebija się do szerokiej publiczności to dla mnie najważniejsze jest tworzenie i czerpanie radości z grania - podkreśla Krzysztof.
Impulsem do zgłoszenia się do programu telewizyjnego „The Voice Senior” były namowy rodziny. Córka Krzysztofa, która również interesuje się muzyką, przekonała go, by spróbował swoich sił. W ostatni dzień zgłoszeń nagrali razem próbkę jego występu i wysłali ją. Ku zaskoczeniu Krzysztofa został zakwalifikowany do przesłuchań w Warszawie. Tam stanął przed jury, które dostrzegło jego talent i zdecydowało o przyjęciu go do programu.

Podczas programu Krzysztof musiał zmierzyć się z wieloma wyzwaniami, w tym interpretacją wybranych utworów w nowy sposób. Jego występy były pełne emocji, a publiczność i trenerzy docenili jego wyjątkowy głos i charyzmę. Wybór trenera, Małgorzaty Ostrowskiej, był dla niego naturalny, ponieważ od zawsze inspirowała go muzyka bliska jego stylowi.
Już sam udział w programie, zakwalifikowanie się do niego było dla mnie ogromnym sukcesem. Do castingu zgłosiło się 3,5 tys. osób - mówi Krzysztof.
W programie zachwycił trenerów i publiczność swoim wykonaniem utworu „Mój jest ten kawałek podłogi” podczas przesłuchań w ciemno. Jego występ spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem. W półfinale programu wykonał poruszającą wersję piosenki „I Want to Know What Love Is”, a w finale zaprezentował utwory „Sailing” oraz „Życia mała garść”.
To była niesamowita i piękna przygoda. Dla mnie do cenne doświadczenie. Wyzwaniem byłby piosenki śpiewane po angielsku, ale także z nimi myślę dobrze sobie poradziłem - wspomina.
Mimo stresu i wymagań, cieszy się, że miał okazję podzielić się swoją pasją z szeroką publicznością. Jego historia pokazuje, że na realizację marzeń nigdy nie jest za późno, a muzyka pozostaje siłą, która łączy ludzi i daje radość. W tracie udziału w programie otrzymał setki pozytywnych wiadomości. Dzięki temu wrócił na sceną i ma na swoim koncie już kilka występów. Przed lokalną publicznością zaprezentuje się m.in. w czerwcu podczas Dni Libiąża.
Chce się cieszyć muzykę, okazjonalnie występować. Chce też korzystać z emerytury, spędzać czas z rodziną i podróżować, zdobywać góry - puentuje Krzysztof.
