Z programu „Maluch” miejsca dla maluchów

Bartosz Patrzyk ma rok i siedem miesięcy. Mógłby już iść do żłobka. Gdyby tylko taki był w mieście. - Żłobek dla czynnych zawodowo mam albo takich, które chciałyby wrócić do pracy, to wybawienie - mówi Elżbieta Patrzyk, mama chłopca. - Wynajęcie opiekunki to przy naszym poziomie zarobków bardzo często rzecz niewykonalna. Ratunkiem są dziadkowie, ale i oni też bardzo często jeszcze pracują - dodaje.

Katarzyna Mika, mama małej Kaliny, przez rok była na urlopie macierzyńskim. Chciała wrócić do pracy, ale publicznego żłobka w mieście nie było, więc wynajęła opiekunkę. - Płaciłam niani przez ponad rok - relacjonuje. Obydwie panie, gorliczanki, z zazdrością spoglądają na mający nieco kosmiczny wygląd projekt żłobka w Bieczu. - Aż się nie chce wierzyć, że taki nowoczesny budynek powstanie u nas, po sąsiedzku - mówi pani Elżbieta.

Chętnych na żłobek trzy razy więcej niż miejsc

Dzisiaj w Bieczu na plac budowy wejdzie wykonawca. Ma pięć miesięcy na budowlaną rewolucję. Musi się spieszyć, bo choć w ziemię nie została jeszcze wbita pierwsza łopata, to miejsc w żłobku już nie ma. Zaplanowano ich aż 48. Rozeszły się jak świeże bułeczki. Chętnych było trzy razy tyle, ile miejsc.

- Zanim zdecydowaliśmy o budowie, przeprowadziliśmy w gminie ankietę dotyczącą zainteresowania taką formą opieki nad dziećmi. Spośród młodych rodziców, 129 zadeklarowało chęć posłania dzieci do nowej placówki - mówi Mirosław Wędrychowicz, burmistrz Biecza. - Żłobek to inwestycja wynikająca wprost z potrzeb mieszkańców - podkreśla.

Gminie udało się zdobyć dofinansowanie z Ministerstwa Pracy, Rodziny i Polityki Społecznej. - Było jak zielone światło. Mamy przecież wiele młodych małżeństw z dziećmi. Trzeba było jakoś wyjść im naprzeciw, pomóc - tłumaczy. Bieccy urzędnicy oszacowali koszt budowy żłobka na 1,8 miliona złotych. W budżecie zarezerwowali 600 tysięcy. Razem z dotacją mieli około półtora miliona i dylemat, co zrobić: odwołać - przecież brakowało nam 300 tysięcy - czy mimo wszystko spróbować powalczyć. - Zdecydowałem, że ogłaszamy przetarg - mówi burmistrz.

Poprzetargowa ulga budżetowa

Serce burmistrza zadrżało, gdy przyszło do rozstrzygnięcia. Zaraz potem przyszła radość - znalazł się inwestor, który wybuduje żłobek za nieco ponad 1,4 miliona złotych. - Będą dwie duże sale. Jedna przeznaczona do zabaw, a druga do odpoczynku. Integralną część kompleksu stanowić będzie kryty plac zabaw - wielka bawialnia dla maluchów - wylicza burmistrz Wędrychowicz. Chwali się: będzie pięknie, kolorowo i nowocześnie. - Żłobek zostanie dobudowany do miejskiego przedszkola w Bieczu. Dzięki temu posiłki dla dzieci będą gotowane w kuchni przedszkola - zapowiada.

Na tym nie koniec - na zewnątrz też powstanie atrakcyjny plac zabaw. Wszystko ogrodzone, oświetlone, pełne zieleni i małej architektury. Wszystkie prace mają potrwać nie dłużej niż do końca listopada. Maluchy pojawią się w żłobku w styczniu 2017 roku.

W Gorlicach skromniej, ale już od września

Z tego samego programu, co Biecz, skorzystały również Gorlice. - Prace przy naszym żłobku ruszą o 1 lipca - zapowiada burmistrz Rafał Kukla. - U nas, w odróżnieniu od Biecza, będzie to adaptacja pomieszczeń w przedszkolu przy ul. Jagiełły.

Prace nie będą łatwe, bo już istniejące sale trzeba będzie przystosować na sypialnię, miejsca do przewijania dzieci. - Na części istniejącego placu zabaw będzie specjalnie wydzielony obszar dla najmłodszych - mówi burmistrz.

Zapewnia, że żłobek to priorytet. Będzie chciał go uruchomić jak najszybciej, może nawet od 1 września. - Znajdzie się w nim miejsce dla 24 dzieci - wylicza. Gorlice zobowiązały się również, że żłobek będzie funkcjonował co najmniej do końca 2018 roku. - Nie zamierzamy go po tym terminie zlikwidować. To jest pewne - zapewnia na koniec Rafał Kukla.

Gazeta Gorlicka