WIDEO: Trzy Szybkie
Przed krakowskim sądem odbyła się druga rozprawa w tej sprawie. Na ławie oskarżonych zasiadają: 22 -letni Arkadiusz W. ps. Wąsik, 30-letni Daniel U. ps. Dzidek, 21-letni Konrad O. ps. Młody Opal oraz dwóch 19-latków: Daniel S. i Maciej K.
Członkowie rodzin i osoby żyjące w związkach konkubenckich z oskarżonymi, wezwani do sądu jako świadkowie odmówili składania wyjaśnień. Sąd przesłuchał świadka który widział brutalną napaść i 17-latka, który widział jak napastnicy zaczęli pogoń za 18-letnią ofiarą.
43-letni Dariusz M. w dniu ataku był na spacerze z psem. W pewnym momencie pochylił się do swojego czworonoga, wtedy ktoś złapał go wpół, wyprostował i próbował się nim zasłonić przed atakującymi go mężczyznami w kominiarkach. Według ustaleń prokuratury napastnicy byli uzbrojeni w siekiery, maczety i karczowniki.
- Powiedziałem im, że czterech na jednego to przesada. Usłyszałem, żebym spie… - mówił przed sądem mężczyzna. 43-latek wezwał później karetkę.
Zanim zaczął zeznawać kolejny świadek, matka 17-latka zwróciła uwagę, że jej syn obawia się o swoje życie i to, że oskarżeni widzą go na sali sądowej i znają jego dane osobowe, zagraża jego bezpieczeństwu.
Sąd zadecydował, że na czas składania zeznań przez młodego człowieka oskarżeni powinni opuścić salę rozpraw.
- Byłem na spacerze z psem. Kiedy zauważyłem Miłosza, który był z kolegą, podszedłem do nich i zapytałem do jakie szkoły chodzi, bo ja wtedy wybierałem szkołę. Nie zdążył odpowiedzieć, bo wtedy nadbiegające chłopaki krzyknęły coś do nich. Wtedy i Miłosz i jego kolega zaczęli uciekać, każdy w inną stronę. Ja odwróciłem się i poszedłem do domu – zeznawał młody świadek.
Przypomnijmy, tamtego 30 stycznia 2018 r. Miłosz wyszedł z domu i przed blokiem spotkał dwóch kumpli. Schylił się, by zawiązać buta, a wtedy z wulgarnym krzykiem zaatakowała go grupa pięciu zamaskowanych mężczyzn.
Nie miał szans i szybko wpadł w zasadzkę. Otoczyli go i zaczęli bić tym, co mieli ze sobą, czyli maczetami, siekierami i karczownikami. Po chwili dobiegło kilku kolejnych napastników i oni także nie szczędzili razów Miłoszowi niebezpiecznymi narzędziami.
Zaatakowany tylko się bronił i zasłaniał ręką, wiedział, że nie zdoła się wymknąć bandytom. Potężne uderzenie przecięło mu dwie kości i pozbawiło prawego przedramienia, inne poważnie uszkodziło udo.
Po chwili sprawcy się rozproszyli, a świadkowie zajścia wezwali policję i karetkę pogotowia. Ranny znalazł się w szpitalu, ale był w stanie krytycznym. Zmarł dwa dni później, bo upływ krwi i obrażenia były zbyt znaczne. Atak na 18-latka można porównać do innego „polowania” na Kurdwanowie i śmierci Tomasza C. ps. Człowiek. On także zginął w styczniu, ale siedem lat wcześniej, bo w 2011 r. Sprawcami także byli kibole Wisły Kraków, brutalni, bezwzględni, wykorzystujący przewagę liczebną i śmiercionośne narzędzia.
Kamery monitoringu na blokach przy ul. Teligi zarejestrowały sylwetki napastników, ale nie ich twarze. Mieli na głowach kominiarki, ale co zeznali naoczni świadkowie na tych kominiarkach były napisy Sharks lub Wisła Sharks.
Oskarżeni zaprzeczają zarzutom i odmawiają składania wyjaśnień.
