W tej chatce mieszka Wdzięczność. Z serdecznym uśmiechem i wyrozumiałością, codziennie, niestrudzenie utyka w szafach nasze emocje, porządkuje nasz życiowy bagaż jak stare zdjęcia w szufladzie. Układa chaos, wycisza zgiełk. Wieczorami robi z dobrych myśli ciepłe szaliki. Pod starą lipą pisze wiersze. Ma dwoje dzieci - syn nosi imię Zachwyt, a córka Codzienność.
Lubię tę chatkę. Jest tam biały piec kaflowy, duże białe okna z okiennicami. Stół dębowy. Skrzypiące drzwi i podłoga. Próg wklęsły, na którym widać każde stąpnięcie czasu. Światło pali się całą noc i jest widoczne daleko z drogi. Za dnia cieszy słońce, które wpada przez otwarte okna i ni-czym samozwańczy artysta maluje cienie na ścianach. W dobry nastrój wprawia poranne pianie koguta, wiatr niosący zapach mokrej ziemi. Tu zachwyca to, co już się wydarzyło, wydarza i to, co może się stać. Chwile dojrzewają jak pszenica na żniwa, czekają na swoją kolej, by zaistnieć w naszym teraz. Wszystkie są dobre, z nadzieją czekają na wdzięczne przyjęcie. Chcą zachwycić sobą w codzienności.
Raz na jakiś czas każdy musi tu zaglądnąć, by narysować siebie od nowa. Jeśli odkryjesz siebie, przestaniesz tropić innych. I to będzie ten moment, w którym ucieszysz się sobą. Bez wdzięczności nie dostrzeżesz cudu codzienności. Wstąp do chatki, zachwyć się życiem, zanim znów wydarzy się jutro.
