Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zaczynali od pestek, teraz to już król i królowa śliwek

Marek Podraza
Marek Podraza
Monika i Andrzej Staszyńscy mają ponad pięć tysięcy drzewek. Są właścicielami największego sadu ekologicznego w regionie.

Połączyła ich nie tylko prawdziwa miłość, ale i zamiłowanie to tego, co potrafi wydać z siebie ziemia. Monika i Andrzej Staszyńscy z Akademii Rolniczej w Krakowie wynieśli nie tylko wiedzę na temat tego, jak należy prowadzić gospodarkę, ale gotowy materiał na uruchomienie plantacji.

- Sad zakładaliśmy w 1999 roku, zaraz po powrocie ze studiów. Wszystkie drzewka wyhodowaliśmy, że tak powiem "od pestki", to znaczy sami założyliśmy szkółkę - mówi o początkach niezwykłego sadu Monika Staszyńska. Doskonale znali teren. Wiedzieli, że gleba i warunki pogodowe są tutaj doskonałe, by zająć się sadownictwem. Mieli świadomość, że gdy postawią na dorodne, polskie śliwy, to żałować tego z pewnością nie będą. - Te drzewa czują się doskonale w tym regionie. Dużo słońca, ale i na brak wilgoci nie mogą narzekać - tłumaczy lokalizację swojego przedsięwzięcia pan Andrzej.

Pewni sukcesu do końca jednak być nie mogli. Początkowo śliwy wymagały ogromu pracy, pielęgnacji, ale i tak nie owocowały. Pierwszych zbiorów doczekali się w 2002 roku. Czas wytężonej pracy nie poszedł na marne. Śliwkowym sadem w Bystrej tuż przy drodze na tzw. Taborówkę teraz mogą chwalić się w całym regionie. - Obecnie zbieramy kilkanaście ton owoców. Pomyśleć, że zaczynaliśmy od pestek - uśmiecha się pani Monika. - A na dodatek wiele nasadzeń to młode drzewka, które jeszcze nie owocują. Gdy będą gotowe, pracy będzie całe mnóstwo.

Tym bardziej, że choć gospodarstwo jest w pełni zmechanizowane, w czasie zbiorów małżeństwo ma pełne ręce roboty. Śliwki zbierają własnymi rękami, aby nie zostały uszkodzone. Najwięcej czasu na plantacji spędza pani Monika, która w okresie dojrzewania owoców jest tutaj codziennie. Ostatnio jej zapał został nagrodzony. Gospodarstwo Staszyńskich uzyskało certyfikat produkcji ekologicznej na śliwki. Łatwo nie jest o taki papier. Trzeba wykazać się jakością produktu i przestrzeganiem setek norm. Im się to udało.

- Bo stosujemy jedynie naturalne metody, zero chemii - zaznacza pan Andrzej. W sumie mają 9 hektarów gospodarstwa, z tego aż 5 zajmuje plantacja śliw. Miejsce to jest bardzo charakterystyczne, bo zamiast ogrodzenia z drutu jest tutaj żywopłot w róż, który najbardziej okazale wygląda w trakcie kwitnienia kwiatów.Najwięksi sadownicy w regionie przekonują, że mimo wszystko taka praca, choć dostarcza wielu przyjemności, to prawdziwa orka. Sporo problemów dostarcza leśna zwierzyna. We znaki dają się głównie sarny, które za przysmak traktują młode drzewka. Dziki dopełniają reszty.

Mimo wszystko Staszyńscy stawiają im dzielny opór. W tym roku zbiory wyglądają niezwykle okazale. Jak sami mówią - teraz czas na prawdziwe śliwkowe żniwa. Cieszą się, bo w żadnym z owoców póki co nie znaleźli nieproszonego gościa w postaci robaczka. Z ich plonów cieszyliby się pewnie nie tylko smakosze konfitur i dżemów, ale i miłośnicy śliwki z procentami. Niestety obecne przepisy zabraniają im produkcji wszelakich alkoholi z tych szlachetnych owoców na sprzedaż. Gdy sad opustoszeje, siadają z kieliszkami śliwówki w dłoniach i już rozmyślają, jak za rok ich dorodne drzewka będą owocowały. Oby dorodnie.

Gazeta Gorlicka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska