Tekst, który pisaliśmy wierząc, że wszystko będzie dobrze:
Już trzeci tydzień Lucyna Hubert wypatruje w oknie męża Dariusza. Ukochany mąż wyszedł z domu przy ulicy Okręglickiej w Zagórzu pod Babicami w poniedziałek, 5 października około godz. 17. Zabrał plecak, ale bez dokumentów. Do dziś nie wrócił.
- Nie mogę znaleźć sobie miejsca. Niech już zapuka do drzwi, niech mocno mnie przytuli - załamuje głos pani Lucyna. Dariusz był całym jej życiem. - Jeszcze w weekend przed jego zaginięciem jeździliśmy na rowerach po Puszczy Dulowskiej. A kilka dni wcześniej spacerowaliśmy po ogrodach w Pszczynie. Wręczył mi lizaka z napisem „Kocham Cię” - pokazuje prezent od męża.
Idealna para
Nie wierzy, że tak po prostu wyszedł z domu i nie wrócił. - Byliśmy ze sobą dopiero od pięciu lat, ale tworzyliśmy idealną parę. Potrafiliśmy rzucać w siebie ciastem podczas wspólnego pieczenia, jeździć po wsi na skuterze, wygłupiać się w ogrodzie - opowiada żona zaginionego. - Fakt, Darek opuścił dom w złości. Problemy z byłą żoną i rodziną nawarstwiały się. Miał wszystkiego dość.
Przyznaje też, że jej bliski cierpiał od jakiegoś czasu na depresję. - Cały nasz dom i ogród powstał dzięki ciężkiej pracy jego rąk. Przez lata był komendantem policji w jednym z wielkopolskich miast. Teraz na emeryturze spełniał się, majsterkując w domu - podkreśla.
Chwali męża za pracowitość i oddanie. - Był idealnym partnerem. Spełniał każdą moją zachciankę. Imponował mi intelektualnie i w praktycznych sprawach - podkreśla. We wsi nie mieli zbyt wielu przyjaciół. - Dużo czasu zajmowało nam wykańczanie domu. W wolnych chwilkach cieszyliśmy się sobą. Sporo podróżowaliśmy. Niepotrzebne nam było towarzystwo innych - zaznacza pani Lucyna.
Liczy, że Dariusz powróci do domu cały i zdrowy. - Kocha góry. Może wyjechał w Bieszczady albo w Tatry, by oczyścić umysł. Może wróci - modli się zagórzanka.
Nie wziął portfela
Nie rozumie, dlaczego Dariusz, wychodząc z domu, nie wziął ze sobą portfela, dokumentów ani telefonu komórkowego. Na mężczyznę czekają także sąsiedzi. Choć nie byli bardzo zżyci, modlą się, aby odnalazł się zdrowy. - Spokojny, grzeczny i bardzo robotny. Tak wyremontował dom, że wszyscy wokół pozazdrościli - wyznaje sąsiadka.
Nie dopuszcza do siebie myśli, że mogłoby się stać coś złego. - To kawał chłopa. 14 lat młodszy od swojej żony - dodaje. Poszukiwania podjęła policja. Zaangażowali się także bliscy i sąsiedzi. - Przeczesaliśmy okoliczne lasy, sąsiednie wsie. Liczymy na pomoc świadków - mówi Robert Matyasik, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Chrzanowie.
Przypomina, że w kilka tygodni temu po apelu ze strony mediów odnalazła się cała i zdrowa mieszkanka Libiąża, której także nie było w domu przez kilka dni. - Oby tym razem było tak samo - mówi policjant.
Miał czerwoną kurtkę
Zaginiony Dariusz Hubert ma 185 cm wzrostu i waży około 100 kilogramów. Jest krępej budowy ciała, ma niebieskie oczy i krótkie blond włosy. W chwili zaginięcia miał na sobie czerwoną kurtkę do pasa, niebieskie dżinsy, białe buty sportowe i plecak.
W powiecie chrzanowskim poszukuje się obecnie 13 zaginionych
Oprócz Dariusza Huberta na liście osób zaginionych w powiecie chrzanowskim jest w sumie 12 osób. Są to: Marek Kalemba z Piły Kościeleckiej, który zniknął w 1996 roku, Kazimierz Szymonik z Libiąża (zaginął w 1993 r.), Rafał Gaudyn z Olszyn (1998 r.), Stefan Malik z Żarek pod Libiążem, Zdzisław Jochymek z Chrzanowa, Janina Kilian z Chrzanowa, Marek Linczowski z Libiąża, Dariusz Kudełka z Grojca, Marzena Siemek z Trzebini - Gaja, Mieczysław Wyszyński z Chrzanowa, Franciszka Ślusarczyk z Libiąża i Robert Smolak z Balina pod Chrzanowem.
Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie
Osoby posiadające jakiekolwiek informacje na temat zaginionego Dariusza Huberta z Zagórza lub innej z poszukiwanych osób proszone są o kontakt z najbliższym komisariatem policji. W przypadku pana Dariusza to komisariat policji w Alwerni. Dzwonić można na numer telefonu 12 28 31 207 lub pod alarmowy 997. Rodziny czekają na każdą wiadomość wskazującą, gdzie ich bliscy byli widziani ostatnio.