Ten sport potrafi zmrozić krew w żyłach zarówno samych zawodników, jak i obserwujących ich wyczyny widzów. W sobotę na Krupówkach rozegrał się niezwykły spektakl, którego głównymi aktorami byli... linoskoczkowie.
Pojawili się oni w ramach 11. Spotkań z Filmem Górskim, które od środy do niedzieli odbywały się pod Giewontem. Rozpięli linę pomiędzy dwiema kamienicami stojącymi przy zakopiańskim deptaku i rozpoczęli "spacery nad przepaścią".
- Chodzili kilkanaście metrów nad ziemią - mówi Maria Paser, turystka z Tarnowa. - Podziwiałam to z zapartym tchem. Co prawda przed upadkiem byli zabezpieczeni linami, ale sama świadomość, że balansują nad przepaścią, niejednego mogłaby sparaliżować. Podziwiam ludzi, którzy mają takie pasje.
Sobotnie pokazy Highline Slackhouse - bo tak fachowo nazywa się chodzenie po linach - poprzedziło niedzielne ogłoszenie wyników 11. festiwalu "Spotkania z Filmem Górskim".
- Jury złożone z ludzi gór, a także z filmowców, wyłoniło najlepsze filmy tegorocznych "Spotkań" - mówiła Agnieszka Szymaszek, jedna z organizatorek festiwalu.
Grand Prix festiwalu zdobył film "Jurek" opowiadający o Jurku Kukuczce. Nagrodę naczelnika Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego otrzymał hiszpański obraz "Panaroma", nagrodę dyrektora Tatrzańskiego Parku Narodowego - francuski film "Alexander, syn pasterza". Nagroda burmistrza Zakopanego trafiła do brytyjskich twórców obrazu "Tashi i mnich". Nagrodę specjalną przyznano włoskiemu filmowi "Nini".