https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zakopane. Ratownicy nie pomogli choremu z padaczką, bo opatrywali pijanego

Tomasz Mateusiak
To właśnie w tej części Krupówek padaczki dostał jeden z turystów. Ostatecznie ratowały go dwie karetki
To właśnie w tej części Krupówek padaczki dostał jeden z turystów. Ostatecznie ratowały go dwie karetki Tomasz Mateusiak
W środku tłumu ataku padaczki dostaje turysta. Stojący wokół ludzie zauważają zaparkowaną zaledwie 50 m dalej karetkę pogotowia. Ta mimo próśb nie podjeżdża, bo dyspozytor każe jej ratować nietrzeźwego, który wywrócił się na ulicy i do którego przyjechała z interwencją.

Do takiej sytuacji doszło w środę w Zakopanem. Do wymagającego pilnej pomocy mężczyzny w ataku padaczki ostatecznie wezwano inną karetkę, której załoga na czas podjęła działania ratunkowe. Dlaczego doszło do takiej sytuacji, że ratownicy zamiast ratować umierającego zajmowali się "zamroczonym" kloszardem? Zdaniem ich samych, winne są przepisy i procedury.

Turysta dostał ataku

Maria Dańkowska, mieszkanka Kwidzyna, która spędzała wakacje w Zakopanem, była świadkiem, jak turysta dostał ataku padaczki. - Koło mnie wywrócił się mężczyzna. Zaczął się cały trząść. Wyglądało to jakby dostał udaru - opowiada kobieta. Po chwili ktoś w tłumie wypatrzył karetkę, która na sygnale stała na deptaku 50 m dalej.

- Pobiegłem do karetki i poprosiłem o pomoc - mówi Dawid Strupek, kolejny ze świadków zdarzenia. Ku jego zdziwieniu usłyszał od załogi ambulansu, że nie mogą pomóc, bo mają inne zadanie. - Usłyszałem, że muszą się zająć się pijanym kloszardem, a ja mogę wezwać do chorego z padaczką inną karetkę. Byłem w szoku. Tam umierał mężczyzna, ale oni nie chcieli mu po- móc - opowiada. Wie, że więcej osób próbowało przekonać załogę ambulansu do przejechania tych 50 m, ale bez efektu.

Dzwoń po drugą karetkę

Ostatecznie sprawa zakończyła się szczęśliwie. Po około 10 minutach do cierpiącego z padaczką przyjechał drugi ambulans. Ratownik medyczny zaczął udzielać mu pomocy, a po około 5 min wsparł go lekarz z pierwszej karetki, która "rozprawiła się" z kloszardem i zdołała przekazać go patrolowi policji. Chory na padaczkę odjechał do szpitala. Przeżył. Pozostaje pytanie, dlaczego musiał tyle czekać na ratunek, skoro potrzebował pomocy bardziej niż kloszard i mógł umrzeć.

Lekarz i złe przepisy

- Wszystkiemu winne są złe przepisy dotyczące ratownictwa medycznego - uważa Ali Darwich Isa, ordynator zakopiańskiego pogotowia, a zarazem lekarz, który był w karetce pomagającej nietrzeźwemu.

- Zgodnie z procedurami ja nie mogę zostawić pacjenta, do którego wysłał mnie dyspozytor, choćby nawet "waliło się niebo". Gdyby coś mu się stało w czasie mojej nieobecności, poszedłbym do więzienia! - opowiada. Dr Darwich Isa przyznaje, że to bezsensowne, i jak twierdzi, dla karetki "dyspozytor jest jak Bóg". - Dopóki nie każe nam jechać w inne miejsce, tego nie zrobimy. Lekarz nie ma tu nic do gadania - uważa. W tym przypadku nawet prosił dyspozytora o pozwolenie na przejechanie 50 m, ale ten odmówił.

Przepisy przepisami, ale...

Prof. Leszek Brongel, wojewódzki konsultant ds. medycyny ratunkowej, uważa, że lekarz z Zakopanego nie mógł zostawić kloszarda i odjechać karetką do drugiego chorego. - Zabraniają mu tego przepisy. Wiedząc jednak, że obok może umierać człowiek, mógł przejść te 50 m i udzielić potrzebującemu pomocy do czasu przyjazdu drugiej karetki. Działałby wtedy w stanie wyższej konieczności i zgodnie z przysięgą Hipokratesa - komentuje.

Joanna Sieradzka, rzeczniczka Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego, które sprawuje pieczę nad dyspozytornią, która wysyła do chorych załogi zakopiańskiego pogotowia, nie kryje, że jej zdaniem ta konkretna załoga karetki zachowała się niepoprawnie. - Kierownik zespołu (w tym przypadku doktor Ali) mógł go podzielić. Część ratowników zostałaby przy osobie, do której ich wysłano, bo faktycznie nie mogli jej zostawić, a druga część powinna iść udzielić pomocy cierpiącemu opodal. Istniało przecież ryzyko, że życie tej osoby jest zagrożone. To nieprawda, że przepisy tego zabraniają. Ba! One wręcz nakazują w tej sytuacji taką reakcję - stwierdza Sieradzka.

Komentarze 35

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

t
turysta
Ktoś wezwał do pijanego karetkę i co
r
rr
autor artykułu potrzebuje pilnie pomocy
m
medyk z powołania
przepisy, procedury (wyjaławiają mózg personelowi medycznemu) i gdzieś na samym końcu nieśmiałe "służyć innemu człowiekowi"
B
Bartoszewska
Piachu nieiele wiez na temat epilepsji to sie nie wypowiadaj
d
dan
a może to kumple ci dwaj i ten drugi dostał ataku padaczki po alkoholowej , skoro tak blisko siebie byli
p
p-d-p
jaki ten artykuł chory i autor jego

jakby odstąpili od " kloszarda " to ten sam autor podniósł by raban że " kloszard " też człowiek i ze ratownicy potraktowali go jak nie człowieka

dla takiego pismaka każdy pretekst jest dobry by pojechać po kimś
m
mk4
czym się różni kloszard od ekskluzywnego menela ?
D
Dawid
Teraz piszecie "kloszard" , gdyby jednak nie otrzymał pomocy to pisalibyście "przecierz to też człowiek", prawda?
J
JonaszMrowka
niestety już nie chodzi o wiadomości, ale o emocje. a tu taki njus - chory umiera, obok karetka pijanego ratuje. Dziennikarze wtrącają się do wszystkiego, na wszystkim znają, wszystko opiniują, po 3 latach studiow, albo i nie, a w ich warsztat nikt nie może się wtrącić. Otóż ja mogę. Jako analityk strasznego stanu dziennikarstwa (nie tylko polskiego) i były dziennikarz, także krakowski
R
Rat_Med
Padaczka nie jest stanem bezpośredniego zagrożenia życia ... może bardzo brzydko to wygląda jak ktoś ma padaczkę ale nie wolno panikować .... i ta pani chyba nie widziała nigdy udaru .... zastanówcie się Panie i Panowie o czym piszecie bo to są bzdury ...
R
RAdek
Padaczka nie jest czymś nadzwyczaj grożnym, dziennie mase ludzi dostaje padaczki i nikt nie umiera z tego powodu. Może troche wyglada grożnie ale nie jest to coś po czym się umiera, także po co redaktor tak strasznie nakreca sprawe. Dlaczego jest taka straszna nagonka na służby ratownicze. przeciez oni dziennie ratuja setki ludzi i nikt im za to nie dziękuje. Za to na siłę szuka się problemów
W
WramadanWcinamBoczek
...może jak jego koledzy na zachodzie już używa tarczy pt. "islamofobia!" i ludzie odpuszczają? Jest niemiły, było na niego wiele skarg ale siedzi na stołku i jest nietykalny.
r
rat med
chciałem tylko powiedzieć że przez przypadek lajka dałem
r
robin
Witam kolegę po fachu?
Chciałbym zadać kilka pytań?
1. Czy P ma jeździć do stanów nie-zagrożenia a S do stanów zagrożenia? Czy rozróżniać stany mniejszego czy większego zagrożenia??
2. Czy P ma jeździć do chorych psychiatrycznych?
3. Czy P ma jeździć do chorych oddelegowanych z POZ??

Otóż nie!!

To S ma jeździć do wszystkich przypadków, gdzie podjęcie decyzji może wykraczyć poza kompetencje (prawne!!!) ratowników medycznych.
t
tyhhh
Jak kiedyś dostaniesz udaru i będziesz leżał zarzygany to też będzie ciężko odróżnić czy jesteś menelem czy chorym...
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska