Autor: Łukasz Bobek, Gazeta Krakowska
Ciężarówka leżała w zalesionym rowie od środy - gdy jego kierowca jadąc od strony Nowego Targu wpadł na zakręcie w poślizg i nie mógł wyprowadzić tira na prostą. W efekcie przebił przydrożne barierki i po stromej skarpie zjechał kilkanaście metrów. Kierowcy nic się nie stało. Pojazdu jednak nie dało się ot tak wyciągnąć.
Cała operacja została wcześniej drobiazgowo zaplanowana. Zajęła się nią firma ze Skomielnej Białej. Na czas jej pracy policja całkowicie zamknęła zakopiankę w Rdzawce - od godz. 22 w sobotę wieczorem. Na miejsce przyjechały dwa ciężkie samochody pomocy drogowej, w tym jeden dźwig. Przez dwie godziny pracownicy firmy ze Skomielnej przygotowywali tira do wyciągnięcia. M.in. musieli usunąć przeszkody - połamane drzewa, czy barierki przydrożne, które leżały pod pojazdem.
Samo wyciąganie wyglądało tak, że dźwig unosił pojazd - ciągnik wraz z naczepą, a drugie auto ciągnęło ciężarówkę na stalowych linach. Po czterech godzinach ciężarówka z naczepą znów stanęły kołami na zakopiance. Potem auto zostało odholowane na parking przy kościółku na Piątkowej Górze, skąd mieli go zabrać właściciele.
Na miejscu firmie ze Skomielnej pomagał kierowca, który wjechał tirem do rowu. Była także obecna właścicielka firmy, do której należał pojazd. Kobieta bardzo emocjonalne podchodziła do całej akcji. Zdaniem drogowców jednak operacja przebiegła bardzo sprawnie.