FLESZ - Polscy kierowcy łamią przepisy. Także w Europie.
Przez blisko 10 lat nikt poczuwał się do tego, aby utrzymywać wybudowany za niemałe pieniądze blisko 500-metrowy odcinek drogi, od wiaduktu nad A4 do połączenia z ul. Kalinową. Chodniki po obu stronach zarosły już nie tylko trawą, bo w niektórych miejscach zdążyły nawet wyrosnąć spore samosiejki krzewów i drzew.
- Chodzę tutaj z psem na spacer. Mimo że są chodniki, to nie sposób z nich skorzystać. Pozostaje jezdnia – mówi pan Marek, mieszkaniec Krzyża. To jedna strona medalu. W okolicy nikt nie wie, po co w ogóle budowano jezdnię, na której samochód to rzadki widok. Do najbliższych domów stąd daleko. - Ktoś jednak po coś wybudował tę drogę. Do kompletu powstał również wiadukt nad autostradą. Wydane zostały na to publiczne pieniądze i żal patrzeć, jak to teraz się marnuje i nikt o to nie dba – mówi mężczyzna.
Kilka dni temu przy zapomnianej drodze ktoś porzucił samochód i podpalił. Dla Józefa Gancarza, radnego miejskiego z Krzyża, sytuacja ta doskonale odzwierciedla politykę drogową w mieście. - Inwestuje się w drogi w centrum, które są na widoku i można się nimi pochwalić, a im dalej na obrzeża, tym gorzej – twierdzi.
- Domyślam się, że powstanie tej drogi było uzgodnione przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad oraz miasto. I skoro ona już powstała to ktoś powinien wziąć za nią odpowiedzialność. Na razie jest mało wykorzystywana, ale za jakiś czas może być jak znalazł, kiedy wybudowane zostaną przy niej domy – uważa.
Pytanie o to, do kogo należy zapomniana droga w Krzyżu skierowaliśmy zarówno do GDDKiA, jak również do Zarządu Dróg i Komunikacji w Tarnowie. Ustalenie tego okazało się nie takie proste.
- Drogi serwisowe wybudowane zostały po to, aby ułatwić mieszkańcom dojazd do pól i posesji, które wraz z powstaniem A4, znalazły się po drugiej stronie autostrady. Z chwilą ich oddania do użytku pojawiła się propozycja, aby ich dalsze utrzymanie przejęły samorządy, na terenie których się znajdują. Część z nich przystała na to, inne odmówiły – wyjaśnia Iwona Mikrut, rzeczniczka prasowa oddziału GDDKiA w Krakowie.
Na przejęcie dróg serwisowych przy A4 nie zgodziła się na przykład Lisia Góra, granicząca przez autostradę z Tarnowem. - Przez naszą gminę biegnie w sumie 15 kilometrów autostrady. Dróg serwisowych jest jeszcze więcej. To byłyby dla nas spore koszty – tłumaczy Arkadiusz Mikuła, wójt.
W takiej sytuacji odpowiedzialna za ich utrzymanie jest GDDKiA. Pobocza są co jakiś czas wykaszane, a w razie zapadlisk czy ubytków gmina interweniuje i dopiero wtedy są one naprawiane.
- Utrzymanie wiaduktu nad autostradą leży w gestii GDDKiA, a co do samej drogi serwisowej rozmowy w sprawie jej przejęcia przez miasto nie zostały jeszcze sformalizowane. Powinno to niebawem nastąpić – tłumaczy z kolei Artur Michałek, dyrektor ZDiK w Tarnowie. Po tym, jak zobaczył w jakim stanie są chodniki, skontaktował się z GDDKiA i zadeklarował, że służby miejskie doprowadzą je do takie stanu, aby można było z nich korzystać.
Miasto na razie nie przewiduje remontu ulicy Kalinowej, z którą łączy się zapomniana jezdnia. Kalinowa - dochodząca do ulicy Krzyskiej i wygodny skrót do miasta - nie ma asfaltu, a jedynie utwardzoną nawierzchnię.
