Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zasłabnięcie grabarzy na sądeckim cmentarzu. Nowe fakty w sprawie

Klaudia Kulak
Klaudia Kulak
Nowe fakty w sprawie wypadku na sądeckim cmentarzu komunalnym
Nowe fakty w sprawie wypadku na sądeckim cmentarzu komunalnym Kinga Nikiel - Bielak, dts24
Co było przyczyną utraty przytomności przez dwóch mężczyzn na cmentarzu komunalnym przy ul. Rejtana w Nowym Sączu? Ze wstępnych ustaleń policji, która zajmuje się sprawą, wynika, że to niski poziom tlenu w grobowcu. Na obecną chwilę czynności wykonywane są w kierunku narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia.

FLESZ - Polacy się starzeją a miasta wyludniają. Jest raport GUS

od 16 lat

Do wypadku doszło w środę (7 września 2022 roku) na cmentarzu komunalnym przy ul. Rejtana w Nowym Sączu. Oficer Dyżurny Centrum Powiadamiania Ratunkowego Komendy Miejskiej Policji w Nowym Sączu odebrał zgłoszenie około godz. 10:20.

Wynikało z niego, że przy przygotowywaniu grobowca do pochówku dwóch mężczyzn - pracowników zakładu pogrzebowego - z nieustalonych przyczyn straciło przytomność. 

Nieprzytomni mężczyźni zostali przetransportowani do szpitala. Chwilę później, po udzieleniu im pomocy medycznej odzyskali świadomość.

W tym czasie na miejscu zdarzenia policjanci wykonali czynności procesowe, m.in. przeprowadzono oględziny i przesłuchani zostali świadkowie.

- Ze wstępnych ustaleń policjantów wynika, że podczas przygotowywania grobowca do pochówku, po odsunięciu płyty nagrobka jeden z pracowników firmy pogrzebowej, 37-letni mężczyzna, wszedł do środka i stracił przytomność. Drugi pracownik, 62-latek, chcąc udzielić mu pomocy również wszedł do grobowca i on także stracił świadomość – informuje kom. Justyna Basiaga, Oficer Prasowa KMP w Nowym Sączu.

Na miejscu był jeszcze jeden pracownik, który wezwał pomoc. Obaj mężczyźni zostali wyciągnięci z grobowca przez trzeciego z pracowników firmy pogrzebowej oraz funkcjonariusza Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Sączu.

– Dokładne okoliczności i przyczyny tego zdarzenia będą wyjaśniane w toku prowadzonego postępowania przez policjantów. Na obecną chwilę czynności wykonywane są w kierunku narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia – dodaje Basiaga.

Jak przekazała nam rzeczniczka sądeckiego szpitala, obaj mężczyźni po udzieleniu im pomocy odzyskali przytomność, ale z jednym z nich był utrudniony kontakt. W szpitalu zbadali ich, aby ustalić przyczyny utraty przytomności.

- Jeden z mężczyzn został przyjęty na oddział chirurgii naczyniowej, zaś drugi na oddział internistyczno-kardiologiczny. Ich stan jest stabilny - niezagrażający życiu. Są na obserwacji, więc ciężko powiedzieć, jak długo zostaną jeszcze w szpitalu - mówi Agnieszka Zelek-Rachtan.

Całe zdarzenie na własne oczy widziała Katarzyna Rutkowska z obsługi cmentarza. Relacjonuje, że pracownicy na dzień przed zaplanowanym pogrzebem musieli przygotować grobowiec. To standardowa procedura, którą ci pracownicy wykonywali od lat.

- Musieli usunąć płytę i przesunąć trumny, które znajdowały się w środku. Z osobą, która została pochowana, dzisiaj spoczywa tam już łącznie jedenaście osób. To między innymi trójka dzieci: - dwu, cztero i pięcioletnie. Zginęli w tragicznych okolicznościach w 1966 roku. Grobowiec był więc duży i głęboki - z tego co widziałam na około dwa metry. Zerknęłam do środka - relacjonuje w rozmowie z nami.

Zaznacza, że jedną z trumien trzeba było przesunąć w bok, bo inaczej nie zmieściłaby się kolejna. To, co wydarzyło się później było bardzo zaskakujące. Przyznaje, że życie tych mężczyzn udało się uratować dzięki temu, że na miejscu obecny był jeszcze jeden pracownik zakładu pogrzebowego, który wezwał pomoc. Podkreśla, że nie unosił się tam żadne nieprzyjemny zapach, co mogłoby wykluczać zasłabnięcie pracowników z powodu zatrucia "trupim odorem".

Co więc mogło być przyczyną zasłabnięcia mężczyzn? Jak przyznaje Paweł Motyka, zastępca komendanta Państwowej Staży Pożarnej w Nowym Sączu, w jego trzydziestoletniej karierze zawodowej nigdy wcześniej nie miał do czynienia z takim wypadkiem. Jak się okazuje, strażacy oprócz tradycyjnych czynności jakie wykonali na miejscu, dokonali także pomiarów stężeń gazów niebezpiecznych w tym grobowcu.

- Jedyny parametr, który był obniżony, to zawartość tlenu. Był na poziomie około 9 procent. Trudno jednoznacznie powiedzieć, czy to właśnie było przyczyną ich zasłabnięcia. Tutaj pewnie wypowiedzą się biegli po analizie przeprowadzonych badań tych mężczyzn - przyznaje w rozmowie z nami Motyka.

Strażacy, którzy wyciągali mężczyzn, pracowali z butlami tlenowymi, co zapewniło im bezpieczeństwo. Dzięki temu możliwa była szybka ewakuacja poszkodowanych. Jak podkreśla Motyka, ma nadzieję, że wypadek pomoże wyciągnąć wnioski na przyszłość.

- Być może firmy, które trudnią się takimi zajęciami i pracują na cmentarzach, powinny mieć na uwadze i zabezpieczyć się na tego typu zdarzenia - mówi.

Udało nam się porozmawiać również z Jackiem Żelasko, prezesem STBS, które jest administratorem cmentarza przy ul. Śniadeckich. Zaznacza, że tego typu prace wykonują na cmentarzach podmioty zewnętrzne i są to usługi prowadzone na własne ryzyko.

- Mamy w tej materii ograniczone możliwości, ale będziemy apelowali o zachowanie ostrożności - powiedział nam Żelasko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska