Konstrukcja Mayana sięga dziesiątego piętra (33 metry wysokości). – W głowie mi się kręci, ręce nie przestają drżeć, serce mam w gardle, ale nogi ciągną do kolejki na ponowną przejażdżkę – mówił 16-letni Adam Goc, który jako jeden z pierwszych przetestował Mayana. Jazda trwa około dwóch minut.
– Za pierwszym razem nie miałam odwagi otworzyć oczu, a gdy jechałam drugi raz, żałowałam, że je otworzyłam – przyznaje Natalia Słomiak z Krakowa. – Na zakrętach próbowałam podnieść dłoń do góry i nie było szans. Tak mnie dociskało do fotela. Mało komu udało się krzyknąć, bo pęd zapiera dech w piersiach – opowiadała podekscytowana nastolatka.
Rollercoastery Mayan to obok Energusia i Dragona flagowe urządzenia Energylandii. Właściciele nie chcą zdradzać szczegółów, co jeszcze planują w tym parku, ale nieoficjalnie udało nam się dowiedzieć, że w przyszłym roku powstanie tu wioska Western z miejscami dla kamperów, aquapark z plażami oraz kolejny rollercoaster. – Do 2022 roku mają być jeszcze dwa ekstremalne rollercoastery wodne i trzy hotele – zdradza jeden z pracowników parku.