Czytaj także: Jaszczurowa. Niepewny los czeka kobietę dwójką dzieci
Budynek szkoły w Zatorze to łakomy kąsek dla potencjalnych inwestorów. Nieruchomość jest położona przy głównej drodze z Wadowic do Oświęcimia, na dodatek w rynku miasta. Ma 370 metrów kwadratowych powierzchni i 7-arową działkę. Do jej sprzedaży przymierzał się już poprzedni zarząd powiatu. Obecny zamierza ten pomysł zrealizować.
- To jest dobry pomysł, bo to potężna nieruchomość, a mamy coraz mniej uczniów - mówi Jacek Jończyk, starosta wadowicki. - Planujemy więc wygaszenie tej placówki z końcem przyszłego roku szkolnego. Byłby to dla budżetu potężny zastrzyk gotówki. W zatorskiej filii uczy się 47 dzieci, ale - jak przekonują rodzice - ta szkoła jest potrzebna. Tu na lekcje przyjeżdża młodzież nawet z Kleczy, Półwsi i Spytkowic.
- Takie małe szkoły są potrzebne, bo nauczyciel lepiej wytłumaczy materiał i ma czas dla ucznia - mówi Alina Leszczyńska z Rudz, przewodnicząca rady rodziców. - Na pewno będziemy o nią walczyć, bo na to co władze chcą zrobić, brak słów.
Jak dodają rodzice, taka szkoła to wygoda, gdyż w lecie dzieci mogą dojechać na lekcje rowerami, dlatego kolejnym argumentem za jej utrzymaniem są rosnące koszty dojazdów. Z planów starostwa niezbyt zadowolone są także władze szkoły, bo to oznacza mniej etatów dla nauczycieli, a także zmniejszenie subwencji oświatowej. Jednak nie wiadomo czy te argumenty przekonają starostwo, które podkreśla, że w filii w Zatorze z innych powiatów uczy się tylko 20 dzieci i w sprawie likwidacji placówki podjęło już uchwałę intencyjną. Być może szkołę uratują wspólnymi siłami rodzice i nauczyciele.
- Zrobimy wszystko, żeby te dzieci naszą szkołę ukończyły - mówi Kazimierz Kuzon, dyrektor szkoły rolniczej w Radoczy. - Na pewno ich nie zostawimy, bo tam przecież uczą nasi nauczyciele, którzy są oddelegowani. Ale, niestety, to nie ja podejmuję ostateczną decyzję. Mieszkańcy Zatora nie mogą pogodzić się z tym, że już niebawem szkoła może zniknąć z centrum miasta.
- Tu uczyło się dwóch moich synów - mówi Danuta Gałuszka z Zatora. - Jeden poszedł najpierw do szkoły w Oświęcimiu, ale wtedy musiał wstawać godzinę wcześniej i przeniósł się więc do szkoły w Zatorze. Jak się okazuje, uczniowie także nie zamierzają siedzieć bezczynnie.
- Jeśli trzeba będzie, zorganizujemy manifestację w obronie szkoły - mówi Damian Sidor. - Mam 300 metrów do szkoły. Gdyby przestała istnieć, musiałbym dojeżdżać kilkanaście kilometrów.
Mieszkańcom potrzebny jest zarówno szpital jak i szkoła. Czy uda się uratować obie instytucje przekonamy się wkrótce.
Skąd starostwo weźmie kasę na szpital?
Jednym z pomysłów jest, aby każda gmina dołożyła z własnego budżetu do budowy szpitala. Kwota zależna ma być od liczby mieszkańców. Z taką propozycją wyszli gospodarze Tomic i Wadowic.
Schronisko młodzieżowe w Lanckoronie także ma zasilić budżet szpitalnej inwestycji. Nieruchomość warta jest co najmniej 850 tys. zł. Decyzja o likwidacji schroniska została podjęta większością głosów radnych powiatowych.
Academy(c) Awards. Plebiscyt na najlepszy akademik Krakowa!
Wybieramy najpiękniejszy rynek w Małopolsce! Weź udział w plebiscycie i oddaj głos!
Mieszkania Kraków. Sprawdź nowy serwis
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!