Po nocnych opadach śniegu boisko na Stadionie Miejskim w Tarnowie pokryte było warstwą białego puchu. Organizatorzy meczu podjęli wprawdzie działania, by przygotować płytę do gry (odśnieżono wszystkie linie i oba pola karne), jednak sędzia Artur Szelc z Krosna po przyjeździe na stadion stwierdził, że plac gry nie nadaje się do rozegrania zawodów. 75 procent jego powierzchni pokryte było bowiem śniegiem, pod którym zalegała grząska maź.
- Bardzo chcieliśmy rozegrać mecz z Garbarnią - przyznaje trener Unii Daniel Bartkowski. - Wiedzieliśmy bowiem, że krakowianie przyjechali bez czterech kluczowych graczy: Łukasza Pietrasa, Karola Kostrubały, Łukasza Nowaka i kontuzjowanego ostatnio Norberta Piszczka. Faktem jest jednak, że płyta boiska była w złym stanie i gra na niej groziła kontuzjami. Poza tym trudno przewidzieć, jak boisko wyglądałoby w drugiej połowie, i czy w ogóle dałoby się dokończyć spotkanie. Arbiter miał podstawy, by przełożyć mecz i tak też uczynił - dodał.
- Mecz na siłę może by się dało rozegrać, ale w takich warunkach na boisku rządziłby wyłącznie przypadek i gra niewiele wspólnego miałaby z piłką nożną. Poza tym nietrudno byłoby wtedy o kontuzje, a to nikomu nie jest potrzebne - stwierdził szkoleniowiec Garbarni Mirosław Hajdo.
Kierownictwa obu drużyn proponują, by mecz rozegrać dopiero na wiosnę. Nowy termin spotkania ustali jednak Wydział Gier Świętokrzyskiego Związku Piłki Nożnej, który w tym sezonie zawiaduje rozgrywkami.