Pokonując chłód, zmęczenie i strach przed rekinami, razem z południowoafrykańskim pływakiem Andrew Chinem, mężczyźni pokonali trasę 7,5 km. Jednak nie dystans, a zimna woda była największą przeszkodą.
- Gdy tylko na moment zatrzymałem się w wodzie, zaczynałem się potwornie trząść - wspomina Robert. - Wiedziałem, że jeżeli zaraz nie zacznę płynąć to stracę motywację i siły - opowiada.
Na całej trasie pływakom towarzyszyła motorówka z GPS oraz urządzeniem, które wysyłało fale odstraszające rekiny. - W Polsce ciężko przygotować się mentalnie i fizycznie. Dopiero dwa tygodnie przed wyjazdem do RPA temperatura wody na Zakrzówku spadła do 14 C... To w porównaniu z trasą z Robben Island warunki prawie plażowe- mówi Rafał. 32-latek to absolwent zarządzania i marketingu Akademii Ekonomicznej w Krakowie. Zawodowo prowadzi swoją firmę. W marcu przyszłego roku planuje opłynięcie Przylądka Dobrej Nadziei, także w RPA.