Wie, co mówi. 5 listopada o godzinie 10.30 gorliccy policjanci zatrzymali mieszkankę gminy Bobowa. - W samoobsługowym markecie przy ul. Sportowej kobieta ukradła drobne rzeczy za 35 złotych. Dostała pięćdziesięciozłotowy mandat, co nie przeszkodziło jej, by za dokładnie 38 minut już w drogerii przy ul. 3 Maja znów próbować wynieść towar, nie płacąc. Tam też została przyłapana na gorącym uczynku i znów została ukarana mandatem 50-złotowym - opowiada Grzegorz Szczepanek.
Z policyjnej statystyki wynika, że w powiecie gorlickim miesięcznie dochodzi do około 20 kradzieży sklepowych, przy czym większość z nich dotyczy punktów wielkopowierzchniowych, samoobsługowych, w Gorlicach przy Sportowej, Garbarskiej, od niedawna Rydarowskiej.
To nie znaczy, że złodzieje omijają te mniejsze punkty. 29 października w spożywczaku przy 3 Maja 9-latka ukradła słodycze za 10 złotych. Sprawa trafiła przed sąd rodzinny. Według opinii handlowców są tacy, którzy z kradzieży zrobili sobie sposób na życie. - Nie dalej jak tydzień temu przyłapałem młodego chłopaka, jak próbował wynieść siedem paczek pasty do zębów znanej marki. To, że kradł, to jedno, drugie - pewnie chciał przehandlować - opowiada Janusz Augustyn, właściciel Lider Marketu przy Stróżowskiej w Gorlicach.
On też mówi o tym, że bezczelność złodziei nie zna granic. Rano potrafią zdjąć z półki kilka konserw i choć wychodzą ze sklepu w asyście policji, wracają po południu i znów trzeba wzywać służby. Ten typ złodziei najczęściej nie ma dochodów, więc mandaty nie są ściągalne. To zaś utwierdza ich w bezkarności.