Wszystko wskazuje na to, że to tylko kwestia czasu, kiedy policjanci z psem wpadną na trop mężczyzny, który wczorajszego wieczoru napadł na sklep przy ulicy Batorego w Gorlicach.
Strach na osiedlu
Mieszkańcy tego spokojnego miejsca są przerażeni, tym co się tutaj wczoraj stało. Na osiedlu domów jednorodzinnych zwanym w mieście Osiedlem Królów, zaledwie kilkanaście metrów od sąsiednich budynków doszło do brutalnego napadu. Choć o tej porze w sklepie nie ma już dużego ruchu, są świadkowie, którzy udając się po zakupy, minęli się z uciekającym napastnikiem. Sąsiedzi placówki o sprawie dowiedzieli się dopiero po tym, jak na miejsce dotarli śledczy i ruszyła akcja poszukiwawcza.
-
Sprawca miał czerwoną chustę pod szyją
Przestępca wszedł do sieciowej placówki jak klient. Na głowie miał czapkę, a pod szyją czerwoną chustę. Nie wzbudził niepokoju ekspedientki, która była przekonana, że zmierza do regału z pieczywem. Dopiero gdy stanął blisko niej, spostrzegła, że ma zakrytą twarz. Wtedy w sklepie rozległ się krzyk: - Kasa!, a gdy zdezorientowana i zdenerwowana kobieta nie zareagowała, powtórzył: - Dawaj kasę.
Użył gazu pieprzowego
- Mężczyzna mógł mieć około 40 lat. Gdy ekspedientka nie reagowała na jego polecenia, obezwładnił ją gazem pieprzowym - podaje Gustaw Janas, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Gorlicach.
Potem kobieta niewiele już pamięta. W czasie, gdy próbowała wyjść tylnymi drzwiami, krzycząc: Pomocy! Złodziej! Łapcie złodzieja!, sprawca rzucił się do kasy i wyrwał całą jej kasetę. Uciekając, natknął się na klientkę, która przyjechała na zakupy, chciała wejść do sklepu. Upadła, gdy napastnik uciekał z miejsca przestępstwa.
W mieście trwa obława
- Ze sklepowej kasy zginęło około 3000 złotych, a sprawa została zakwalifikowana jako z art. 280 KK jako rozbój, za który grozi od dwóch do 12 lat pozbawienia wolności - dodaje oficer Janas.
W mieście wciąż trwa obława. Nieoficjalnie mówi się, że mężczyzna jest poszukiwany w innych sprawach prowadzonych przez gorlickich śledczych.
