Kierowca, który jest podejrzany o śmiertelne potrącenie pieszego na drodze krajowej nr 28 i ucieczkę z miejsca wypadku sam zgłosił się na policję. Do zdarzenia doszło w miniony piątek (15 grudnia) około godz. 7. Czynności śledczych rozpoczęły się na parkingu przy szpitalu i były związane z oględzinami jego rozbitego samochodu. Podejrzanym jest mieszkaniec Nowego Sącza - lekarz, ordynator jednego z oddziałów gorlickiego szpitala.
Tragiczna wiadomość o śmiertelnym wypadku na drodze krajowej nr 28 w Gorlicach obiegła miasto tuż przed godziną ósmą. Tak samo rozeszła się wieść o tym, że sprawca zdarzenia, w wyniku którego zginął 50-letni mieszkaniec Gminy Gorlice, uciekł i jest poszukiwany przez policję.
- W godzinach przedpołudniowych zgłosił się 64-letni mieszkaniec Nowego Sącza, który ma związek z tym zdarzeniem. Na razie trwają czynności w sprawie - podaje Gustaw Janas, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Gorlicach.
Zaraz po tym policjanci pojawili się na wydzielonej dla lekarzy części przyszpitalnego parkingu. Wszystko wskazuje na to, że po zdarzeniu mężczyzna pojechał jak zwykle do pracy i tam zostawił swój rozbity samochód. Stamtąd też miał powiadomić policję.
Teraz wiadomo już, że to lekarz pracujący w gorlickim szpitalu. Wiadomo też, że był trzeźwy.
Mężczyzna sam zgłosił się na komendę. Został zatrzymany, ponieważ zbiegł z miejsca wypadku i nie udzielił pomocy poszkodowanemu. Na terenie szpitala trwały oględziny pojazdu. Widoczne na nim uszkodzenia, a także tablica rejestracyjna znaleziona w miejscu zdarzenia świadczą, że pojazd brał udział w wypadku, w wyniku którego zginął człowiek.
Jak podał prokurator Michał Trybus z Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu, zatrzymany nie przyznał się do winy. Usłyszał zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym oraz zarzut ucieczki z mieszka zdarzenia i nieudzielenia pomocy poszkodowanemu, do tego jeszcze zarzucono mu kierowanie pojazdem, pomimo cofniętych uprawnień. Miał je stracić za punkty karne.
Podejrzany nie przyznał się i odmówił złożenia wyjaśnień. Po tym, jak prokuratura skierowała wobec niego wniosek o areszt tymczasowy, sąd przychylił się do tego wniosku i Andrzej Sz. został aresztowany na trzy miesiące.
Andrzej Sz. zanim rozpoczął pracę w gorlickiej lecznicy, pracował w szpitalu w Zakopanem, skąd sam się zwolnił. Wcześniej był też ordynatorem anestezjologii w Limanowej. Przez wiele lat pracował też jako biegły dla nowotarskiej prokuratury.
- Oto piękne i nietypowe pojazdy Kordiana, gwiazdy disco polo spod Nowego Sącza
- Sławomir i Kajra tak wyglądali zanim zyskali sławę
- Co hodują sądeczanie? Pytony, boa, pająki. Piękne i niebezpieczne zwierzęta
- Niektóre mają mroczną historię. Te budynki mają nawet po 100 lat i nadal zachwycają
- 18-letnia Martyna pokazała wielką formę w Hiszpanii! Ma srebro MŚ w bikini fitness
- Ma niezwykły talent. Emilia Dubiel ze Starego Sącza znów mistrzynią!
