Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zmarła, bo nie dowieźli jej w porę do Sącza na zabieg

D. Dziedzic, W. Chmura
Piotr Krzyżanowski
88-letnia kobieta z rozległym zawałem serca przyjechała w środę do szpitala w Limanowej. Placówka nie ma oddziału kardiologii inwazyjnej, więc tuż po godz. 11 zapadła decyzja o przetransportowaniu pacjentki do Nowego Sącza. Karetkę wysyłała tarnowska dyspozytornia. Pacjentka dojechała dopiero o 13 do sądeckiego szpitala. Mimo intensywnej reanimacji, nie udało się jej uratować.

Kobieta czuła się bardzo źle już poprzedniej nocy. Była po dwóch zawałach, ale nie chciała opuszczać domu. Rodzina długo namawiała ją, żeby pojechała do szpitala.

W piątek nie zdołaliśmy ustalić, dlaczego karetka, która ją przywiozła, nie została od razu wysłana do szpitala z odpowiednim zapleczem medycznym. W limanowskim szpitalu pacjentka nie chciała słyszeć o wyjeździe do Sącza. Do zmiany decyzji nakłaniali ją nie tylko bliscy, ale także psycholog ze szpitalnego oddziału ratunkowego.

Sądecka kardiologia inwazyjna już o godz. 11.15 potwierdza gotowość do przyjęcia chorej. Dwie karetki szpitalne, przeznaczone do przewożenia chorych, były jednak w terenie. Pozostawała karetka typu "S" z lekarzem (dawna reanimacyjna), wykorzystywana wyłącznie w przypadku zagrożenia życia. Sytuację komplikował fakt, że trzy dni wcześniej zadania zlikwidowanej dyspozytorni karetek w Limanowej przejął dyspozytor w Tarnowie. Musiał podjąć decyzję o wysłaniu karetki "S" z Nowego Sącza, co w obecnym scentralizowanym systemie ratownictwa medycznego uzgadnia się z konsultantem z Krakowa.

Ostatecznie, chora na sądecki oddział trafiła po godzinie i trzech kwadransach od zgłoszenia, choć dystans między Limanową a Sączem wynosi 26 kilometrów. - Trudno mi ocenić ten konkretny przypadek - zastrzega Renata Korpak-Wysocka, ordynator oddziału kardiologii inwazyjnej w Nowym Sączu. - Ale byłam i jestem przeciwna centralizacji systemu dysponowania karetkami pogotowia.

Jeden z lekarzy z limanowskiego szpitala, który nie chciał ujawniać nazwiska, stwierdził, że gdyby dyspozytor był na miejscu, to karetka wyjechałaby wcześniej z pacjentką.

Sytuacji nie chcieli w piątek skomentować, ani dyrektorka Tarnowskiego Pogotowia Ratunkowego Kazimiera Kunecka, ani dyrektor szpitala w Limanowej Marcin Radzięta. Oboje tego dni uczestniczyli w uroczystym, oficjalnym otwarciu Skoncentrowanej Dyspozytorni Pogotowia nr 2 w Tarnowie, która po reorganizacji wysyła karetki między innymi z okolic Limanowej i Nowego Sącza . - Oficjalnie stanowisko przedstawimy w poniedziałek - odparli, kiedy poprosiliśmy o komentarz.

Lód pokrył Kraków [ZDJĘCIA]

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska