WIDEO: Krótki wywiad
Pracownicy sądeckiej firmy mogli dobrowolnie dołączyć do Kasy Zapomogowo-Pożyczkowej, która powstała w latach 70-tych ubiegłego wieku. Co miesiąc wnosili swój wkład do kasy, a kwoty zmieniały się na przestrzeni lat. Aktualnie jest to 35 zł miesięcznie. Pieniądze, które pracownik wniósł do kasy mógł wybrać w razie potrzeby. Mógł też uzyskać nieoprocentowaną pożyczkę na okres kilkunastu miesięcy.
Przez lata pracownicy Newagu uzbierali około 2 mln zł. Brak 648 tys. zł (po zsumowaniu kwot udzielonych pożyczek i stanu konta) został zauważony przez powołany w lipcu tego roku nowy Zarząd i członków komisji rewizyjnej Kasy Zapomogowo-Pożyczkowej.
Nowy Zarząd kasy poprosił o wyjaśnienia byłych członków zarządu i komisji rewizyjnej. Ci nie byli jednak w stanie wyjaśnić, gdzie znajduje się brakujące pieniądze. Dlatego wczoraj odbyło się spotkanie członków kasy.
- Sytuacja nas zaskoczyła, bo przecież zaufaliśmy swoim kolegom - mówi Józef Kotarba, przewodniczący zakładowej Solidarności, która pełni społeczny nadzór nad Kasą. - Nie czuję się jednak winny tej sytuacji. Nie miałem wglądu do rachunków, od Komisji Rewizyjnej otrzymywałem jedynie roczne sprawozdania, w których wszystko się zgadzało.
Nowy Zarząd Kasy poprosił członków, by nie wybierali zgromadzonych przez siebie funduszy. Sprawa zostanie zgłoszona do prokuratury, która ustali czy doszło do defraudacji pieniędzy, a jeśli tak, to kto jest za to odpowiedzialny.
- Wierzę, ze uda się odzyskać te pieniądze - dodaje Kotarba.
Z ponad 1600 aktualnie zatrudnionych w Newagu osób około 400 wnosiło wkład do kasy, nadzorowanej przez NSZZ Solidarność. Są wśród nich osoby, które pieniądze odkładały od 30-40 lat.
