Arsenić może już składać wniosek do PZPN o rozwiązanie kontraktu z winy klubu, ponieważ jako jeden z pierwszych złożył wezwanie do zapłaty i właśnie minął termin spłaty przez Wisłę tych zobowiązań. Chorwat i jego menedżer poinformowali krakowian, że są gotowi jeszcze poczekać z tą decyzją, ale jeśli pieniądze nie znajdą się szybko, „Biała Gwiazda” straci jednego z najcenniejszych piłkarzy za darmo.
24-letni obrońca trafił do Wisły z NK Osijek w lipcu 2017 roku na zasadzie wolnego transferu i podpisał dwuletnią umowę. Rok później jego kontrakt został przedłużony do 30 czerwca 2022 roku. Jesienią szacowano, że krakowianie mogliby zarobić na Chorwacie co najmniej milion euro.
Arsenić był w gronie siedmiu piłkarzy, którzy przed świętami złożyli w klubie wezwanie do zapłaty. Chodzi o zaległości sięgające jeszcze początku sezonu. Adam Pietrowski, nowy, tymczasowy prezes Wisły SA, w minionym tygodniu nakazał księgowemu spółki wykonanie przelewu tylko do jednego z nich – Kamila Wojtkowskiego. Termin płatności dla 20-letniego pomocnika mijał w tym samym czasie, co w przypadku Arsenicia, ale pieniędzy w kasie wystarczyło tylko dla Polaka. Jeśli nie znajdą się nowe środki, wkrótce z winy klubu będzie mogło odejść pięciu innych piłkarzy.
Tymczasem w TS Wisła wciąż czekają na potwierdzenie przelewu 12,2 mln zł ze strony nowych właścicieli piłkarskiej spółki. Jeśli nie otrzymają go dziś, umowa sprzedaży 100 procent akcji przestanie być ważna. Wiślaccy działacze mają jednak kontakt tylko z Matsem Hartlingiem i Pietrowskim, a utracili go z głównym udziałowcem Vanną Ly.
W związku z tym Wisła SA postanowiła opublikować kolejny komunikat, w którym wyraża nadzieję, że przelew zostanie potwierdzony przez bank w poniedziałek 31 grudnia.
DZIEJE SIĘ W SPORCIE - KONIECZNIE SPRAWDŹ: