https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Życie codzienne pielgrzyma. Maszerowali, tłoczyli się, spali pod gołym niebem.

Piotr Rąpalski
31.07.2016 brzegi, krakow  sdm, papiez franciszek, msza swieta, nz fot. andrzej banas / polska press
31.07.2016 brzegi, krakow sdm, papiez franciszek, msza swieta, nz fot. andrzej banas / polska press Andrzej Banas / Polska Press
Razem, dla siebie i Franciszka. Tydzień w podróży - do Krakowa, po Krakowie, z Krakowa do Brzegów. Tak wyglądało życie pielgrzymów w czasie Światowych Dni Młodzieży.

Codziennie pokonywali dziesiątki kilometrów pieszo, tramwajami, autobusami. By zobaczyć papieża, wspólnie się modlić czy tańczyć na Festiwalu Młodych.Wychodzili rano od swoich gospodarzy, z prywatnych domów, parafii, szkół, obozowisk. Mniej lub bardziej wyspani, najedzeni dzięki polskiej gościnności. Szli, spotykali się ze swoimi rówieśnikami, modlili się i bawili. Wracali wieczorem, by rano znów wyruszyć w poszukiwaniu papieża.

- U rodziny, gdzie nocujemy, 83-letnia babcia gotuje i opowiada o historii Polski, a tłumaczy jej wnuczka. Tyle pysznego jedzenia na śniadanie jeszcze nie miałem. W ciągu dnia fast-food za talony i pogoń za papieżem. Później tańce i śpiewy z całym światem. I tak co dzień. Jest wspaniale - mówił nam 25-letni Carlos Rojas Acosta z Wenezueli.

Zaczęło się już 25 lipca, w poniedziałek. Tłumy gości z całego świata wypełniły Dworzec Główny i plac Jana Nowaka-Jeziorańskiego. Zdyscyplinowali młodzi stali dzielnie w kolejce po pakiety pielgrzyma, w tym kolorowe plecaki, po których tak łatwo można było ich rozpoznać. Dostali też talony na jedzenie do wykorzystania w punktach gastronomicznych i restauracjach. Zaczęli od hot-dogów i pizzy, ale z czasem przekonali się do polskiej kuchni. Przecież nawet papież skosztował pierogów!

Mało kto z nich wiedział, że w poniedziałek rano na ulicy Starowiślnej saperzy musieli sprawdzać dziwny pakunek. Okazał się torbą z ubraniami.

Pielgrzymi ŚDM

ŚDM. Dzień z życia pielgrzyma [DUŻO ZDJĘĆ]

Pielgrzymów przybywało z każdym dniem. Zaczęli zwiedzać miasto, szczególnie centrum, okolice Wawelu. Robotników naprawiających zepsute szyny na ulicy Stradomskiej, gdzie we wtorek wykoleiły się dwa tramwaje, nagradzali brawami.

Punktem zbornym stał się Rynek Główny. Tam pielgrzymi przez całe ŚDM łączyli się i maszerowali na miejsca obchodów. Było ich tak wielu, że policja musiała wyłączać z ruchu ulice, również dla komunikacji miejskiej.

Wieczorami pielgrzymi wracali na Rynek. Pomnik Mickiewicza oblegały wiwatujące i machające flagami tłumy. Podczas wtorkowego powrotu z centrum przez niemiłosierny tłok w okolicy Dworca Głównego prawie 30 osób zasłabło i pomocy musieli udzielać im ratownicy.

Przez całe ŚDM nad pielgrzymami czuwała armia wolontariuszy, policjantów, żołnierzy, ratowników i strażaków. Pomagali, choć nie wszyscy znali miasto, bo np. policjantów ściągnięto też z Gdańska czy Szczecina!

Gdy Franciszek przyjechał, młodych ogarnęło szaleństwo. Byli na trasie przejazdu Ojca Świętego, słuchali go pod oknem na Franciszkańskiej. Program papieskiej wizyty zaczął organizować dzień pielgrzymom. Aby go spotkać pokonywali kolejne kilometry, w oczekiwaniu na przejazd papamobile spali w parkach, na ławkach, przy barierkach wzdłuż ulic.

Na koniec ruszyli do Brzegów. Przez całą sobotę tłumy maszerowały z Krakowa na Pola Miłosierdzia. Tam czuwali z Ojcem Świętym. Spali na miejscu, aby rano uczestniczyć w mszy z papieżem. Później przyszedł czas pożegnań.

">

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

a
alibaba
Każdy wolontariusz miał swoje zadania, była grupa wyznaczania do opieki (uporządkowania, pomocy pielgrzymom itp.) na Brzegach po Mszy Św. i ich pozdrowił biskup Muskus w Tauron Arena (powiedział, że duża grupa tam jeszcze jest i pomaga). Ponadto chyba Pan/Pani nie był/a na miejscu wypowiadając się że nie było pomocy. Wszyscy byli zaopiekowania należycie, miałam nawet czasami wrażenie że służb jest więcej niż potrzebujących. Mapki i informatory o ŚDM w samochodzie mieli nawet strażnicy miejscy. Takie opinie może wydawać chyba tylko ten kto nie był, bo każdy kto został w mieście, w tym ja (choć byłam sceptycznie nastawiona do tej kato-imprezy) zaświadczy, że było to ogromne i wspaniałe święto z taką opieką służb jakiej nie doświadczyłam nigdy i nigdzie. Pozdrawiam
a
aka
piterkrakow :
Zapewne się pogubili i pewnie nie jest to jakaś ogromna rzesza ludzi. Skandalem jest że nikt się nimi nie interesuje Żadne służby ani państowe ani koscielne. Wszyscy doszli do wniosku że skoro papież odleciał to juz po wszystkim. Najbardziej dziwiło mnie to spotkanie papieża z wolontariuszami o 17-tej w tauron arenie - skoro byli oni na tym spotkaniu już kilka godzin po zakonczeniu mszy w Brzegach to kto był tam gdzie ich nie było ????????????

niestety niestety
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska