https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Życie mamuta z pozycji pchły

Jan Poprawa
Autor cotygodniowej kroniki, niechby tylko odnotowujący ślady życia, jakie uda mu się zauważyć na Wyspie Kraków, musi ostatnio popaść w kłopoty. Mądry poeta nazwał je kiedyś zwięźle i do rymu: osiołkowi w żłoby dano…

W Krakowie dzieje się sporo. Miałby tu co opisywać nie jeden kronikarz, a cały kronikarzy hufiec. Niestety, prace zbiorowe nie wychodzą nam najlepiej. Nawet "Wisła" podupadła. Także zbiorowe rejestrowanie krakowskiego dnia codziennego kuleje. Brakło redaktora Pociechy, który przed laty starał się był namawiać autorów o różnych specjalnościach, by tworzyli systematycznie całościową "Kronikę Krakowa". Dziś jesteśmy zdani głównie na gazetowe notki. Dziesiątki, setki notek. Nie zawsze ważne, niestety. Już tylko nieliczni maniacy Krakowa starają się w rzece miejskich zdarzeń dostrzec jakiś ład, wyszukać źródła, nazwać jakoś to, co porównywalne. Ale nawet mistrzowie tacy jak Michał Rożek, Andrzej Kozioł, czy dwugłowy stwór arcykrakowski Czuma z Mazanem - nie dają rady. Leci na nas nieustannie lawina.

Wszędzie tak dziś jest, choć nie wszędzie w tej skali. Świat mały i duży tylko pozornie jest rozpoznany i nazwany. Ale naprawdę - to świat nieprzedstawiony (że użyję ulubionego tytułu "nowofalowców"). Bez spisania faktów - nie tylko grzechów i zasług - ten świat staje się niepojęty. A pojąć by się go chciało. Ale na razie jedyny sposób, jak się zdaje - to pohamować ambicje, stłumić w sobie marzenia. Zrozumieć, że nie wszystko jest możliwe. Jak w rosyjskim powiedzeniu: wszystkich dziewcząt też nie pokochasz… Dokucza tylko wtedy myśl straszna, że bez naszego prywatnego świadectwa - po latach gnijące w ipeenowskich teczkach (wraz z dowodami starych grzechów) donosy i fałszywki brane będą na serio, poważnie…

Być może z tej przyczyny mamy dziś rozkwit szczególnego pamiętnikarstwa. To nie tylko wspomnienia, podsumowujące życie (bardziej lub mniej urozmaicone), nie tylko kroniki przez lata pisane, ale wydane po czasie, gdy dojrzeją. Nowym zjawiskiem, jakoś odpowiadającym na nasze nieustające marzenie, by "dać świadectwo" - są teraz komputerowe blogi. Różnią się one od literatury pamiętnikarskiej dość wyraźnie, co zrozumiałe. Są raczej rekompensatą tego, co niedawno jeszcze istniało, zwłaszcza w polskim życiu: krytyki artystycznej, publicystyki kulturalnej, polemiki społecznej.

Zniknęły one w dawnym wymiarze z łamów prasy (poza niezauważalnymi, niskonakładowymi periodykami dla specjalistów). Blogi nie potrzebują wydawcy i redaktora. Istnieją w cyberprzestrzeni. Są dostępne dla każdego, kto umie włączyć się do sieci. Teoretycznie publikacja opinii w internecie niewiele się różni od zamieszczanej w gazecie. Ale jednak blog jest działaniem indywidualnym, jest osobistym wyznaniem wiary i idei, świadectwem własnej spostrzegawczości i odwagi. Podczas gdy publikacja prasowa (w jakiejś mierze) bywa manifestacją tożsamości zbiorowej, z tym lub innym tytułem związanej: czytelników, środowiska, redakcji.

Blogi są zwykle opisem życia mamuta z pozycji pchły. I w tym ich urok. Na wiele poruszanych w dzisiejszych blogach kwestii można mieć całkowicie inny pogląd. Uzasadniony: my widzimy równie niewiele, co pchła-autorka. Więc mamy prawo do sądu równie własnego, jak sąd blogera. On może insynuować, plotkować itd.. My możemy mu wierzyć, albo go wyśmiać. Ale naprawdę wartość tej internetowej pisaniny docenimy po czasie, który ją ucukruje, przetrawi, sprawdzi…

Łatwiej się odnieść do historii pisanych z perspektywy, niż do emocjonalnego komentarza dnia dzisiejszego. W naszym krakowskim Wydawnictwie Literackim ukazała się właśnie książka Agaty Tuszyńskiej "Oskarżona: Wiera Gran". Wspominam o tym bynajmniej nie dlatego, żem się przez noc całą od tego pięknie spisanego wizerunku wielkiej artystki i nieszczęśliwego człowieka oderwać nie mógł. Kto przeczyta (a nie wątpię, że przeczyta polski inteligent), sam oceni kunszt autorki i dramat bohaterki grubaśnego tomu.

Wspominam jednak tę lekturę, bo właśnie z perspektywy minionego czasu - najsurowszego weryfikatora - uświadamia ona raz jeszcze straszliwą, niszczącą siłę plotki, pogłoski, famy, pomówienia. Przypomina, że prostym jej skutkiem bywa też zbiorowa podłość, nawet zbrodnia. Byłabyż tu jakaś analogia do niezliczonych dziś plotek, insynuacji i pomówień, jakie znajdujemy w internetowych blogach, czy choćby wpisach?

Tłum jest jak lawina, albo jak piaszczyste wydmy wędrujące, gdy je poruszy pustynna burza. Zasypuje i unicestwia jednostkę, człowieka. Człowiek jest bezbronny wobec siły tłumu. Zwłaszcza wtedy, gdy ulega jego potędze - zmienia się w jeden z okruchów niszczącej lawiny, w jedno z ziaren piasku wędrującego po pustyni. Ginie. Nie trzeba być historykiem, by pamiętać skutki ulegania zbrodniczej sile fanatycznej mniejszości, która marzy o tym, by stać się większością. Wystarczy przypomnieć sobie Norymbergę i Piotrogród sprzed wieku. Zastanawiam się w takiej chwili, na ile myślą o tym amatorzy haniebnych warszawskich marszy z pochodniami? Co myślą uczestnicy parteitagów, organizowanych przez rodzimych apostołów nienawiści? Czy myślą ci, który na wołanie o "wolnych Polaków" odpowiadają bezrozumnym wrzaskiem i śpiewem równie zdumiewającym: "Ojczyznę wolną racz nam zwrócić Panie…"?

Wybierz prezydenta Krakowa.**Oddaj głos już dziś**

Zobacz co mają do powiedzenia krakowianom**kandydaci na prezydenta**

Brutalne zbrodnie, zuchwałe kradzieże, tragiczne wypadki. Wejdź na**kryminalnamalopolska.pl**

60 tysięcy złotych do wygrania. Sprawdź jak. Wejdź na**www.szumowski.eu **

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska