Pięciolatek chciał jeździć na motocyklu
Jak to się stało, że młodziutki Olaf trafił do profesjonalnych wyścigów? Jego tata Lech za młodu jeździł na motorze crossowym. Po latach wrócił do tego sportu, już w formie rekreacji. Rodzinne wizyty na torze wzbudziły w Olafie nową pasję. Szybko "złapał", jak sobie radzić na dwóch kołach z silnikiem.
- Jak miał pięć lat, to powiedział nam, że on też chce mieć motor. Próbowaliśmy go przekonać, że może niech jeszcze poczeka, aż podrośnie, ale on się upierał. No i dostał motocykl crossowy - wspomina Lech Kozłowski
Dodał, że syn szybko przesiadł się na wyścigową maszynę. - Nie miał nawet siedmiu lat, jak zaczął jazdę w klasie Pit Bike Stock 90. Nie mógł oficjalnie startować w zawodach, bo licencja zawodnicza jest od ośmiu lat. Jeździł pokazowo, a czasy, które uzyskiwał, pozwalałby mu rywalizować ze starszymi zawodnikami. Byłby w czołowej piątce, nawet trójce.
Szybko się potwierdziło, że do motocyklowych wyścigów Olaf ma wyjątkową smykałkę. Na sukcesy nie trzeba było długo czekać. W wieku 8 lat zaliczył pierwszy sezon startowy i był najlepszy w swojej klasie. W Pucharze i Mistrzostwach Pit Bike w 2022 r. na 16 występów odniósł 14 zwycięstw, raz był 2. i raz trzeci.
- Wtedy stwierdziliśmy, że warto iść w to dalej - przyznaje tata. - Kupiliśmy motocykl Ohval 100. W Polsce można na nim jeździć od 10 lat, a w Czechach - od 8.
Droga w wielki świat motocyklowy wiodła przez Czechy
Stąd też starty krakowianina w międzynarodowych mistrzostwach Czech w tej klasie. Do sezonu 2023 przyłożył się solidnie, trenował w Hiszpanii. To dało świetny efekt, bo w debiucie w serii u naszych południowych sąsiadów wywalczył wicemistrzostwo. - Wygrał jeden wyścig, najczęściej był drugi, za rywalem, który zwyciężył w klasyfikacji - mówi tata.
Dobiegający końca sezon 2024 był jeszcze lepszy. Olaf znów przesiadł się na mocniejszą maszynę - Ohval 160 - i przeszedł do nowej serii w mistrzostwach Czech, MiniGP 160. Co ważne, te zawody były też eliminacją do wielkiego finału FIM MiniGP World Series w Walencji (14 listopada 2024).

Olaf wygrał wszystkie 14 wyścigów, z tym, że po pierwszym został zdyskwalifikowany. Zszokowana konkurencja szukała, szukała jakiegoś niedopatrzenia w sprzęcie, aż znalazła - nieregulaminową... śrubkę w wydechu. To nie miało realnego wpływu na wyniki, ale wystarczyło, by zmienić klasyfikację wyścigu. W każdym z 13 kolejnych startów krakowianin, już z przepisową śrubką, pokonał Czecha.
- To był nokaut. Po tej dyskwalifikacji jeszcze bardziej chciał pokazać rywalowi, że jest lepszy i to mu się udało - mówi pan Lech. - To był jego najlepszy sezon z trzech dotychczasowych. Gdzie go nie zabrałem na zawody, to wygrywał. Pokazał się też we Włoszech, był w czołówce, zwyciężył w jednym wyścigu, a tam konkurencja jest dużo większa.
10-latek z Krakowa nie boi się dużych prędkości
Choć motocykle, na których ściga się Olaf, są miniaturowe, to rywalizacja na torze i prędkości są "pełnowymiarowe". Jak mówi jego ojciec, w zawodach 10-latek rozpędził się do 147 km/h! Średnia na torach w Czechach oscyluje wokół 85 km/h, a we Włoszech - nawet 100 km/h. Jeśli wziąć po uwagę wyprzedzanie na trasie, czasem walkę bark w bark, to o wywrotkę wcale nie tak trudno. Jak rodzice podchodzą to tego tematu?
- Bardzo się o niego boimy, żona jest wręcz przerażona, coraz rzadziej chce to oglądać. Syn mówi, że tej prędkości zupełnie nie czuje. Z tego, co się dowiedziałem, to u dzieci świadomość ryzyka wykształca się w wieku 13-14 lat - zauważa tara. - Oczywiście staramy się zapewnić mu jak najlepszą ochronę sprzętową, nie oszczędzamy na tym. Upadków nie da się jednak uniknąć, to jest wkalkulowane w ten sport. Już się zdarzały, ale na szczęście nic poważnego się nie stało.
Dodaje: - Za późno zorientowałem się, jak bardzo się to rozwija. Jest tu poważny dylemat. Jak mam teraz zabronić mu robić coś, co sprawia mu taką przyjemność, powiedzieć, że to niebezpiecznie i dla jego dobra może lepiej by było, gdyby grał w szachy.
Olaf Kozłowski marzy o MotoGP, ale dzieciństwa nie traci
Rodzice cieszą się z sukcesów syna i zastanawiają się, co może być w nieco dalszej przyszłości. Marzeniem chyba każdego młodego motocyklisty jest jazda w prestiżowym MotoGP, elitarnej serii (to odpowiednik samochodowej Formuły 1).
- Olaf mówił, że to jego cel. Ja mam nadzieję, że do tego... nie dojdzie. Nie wyobrażam sobie oglądania syna jadącego na prostej 370 km/h - wyjaśnia tata. - Nie wiem, czy on przy tym sporcie wytrzyma, ale jest dość uparty. Na razie się dobrze bawi. Nie jest też tak, że nie ma czasu na nic innego i traci dzieciństwo. Tak jak jego rówieśnicy czasem pogra na telefonie. Nic na siłę. Jeśli mówi, że nie chce iść na trening, tylko pójść gdzieś z kolegami, to tak robimy.
To oczywiste, że droga to MotoGP (z królewską klasą 1000 ccm) wcale nie jest łatwa. Olaf nie tylko musi dorosnąć, aby spełniać przepisy (do jazdy maszyną 250 ccm trzeba 16 lat), ale też konieczne jest znalezienie hojnych sponsorów, by ścigać się w poważniejszej klasie. Jak wyjaśnia pan Lech, taka kariera zazwyczaj wiedzie choćby przez mistrzostwa Europy juniorów (14 lat) czy Red Bull Junior Cup (16 lat). Później są na początek starty w afiliowanych wyścigach przy większych seriach (przy MotoGP są Moto2 i Moto3; niżej są Moto5 i Moto5). To bardzo kosztowna jazda.
- Taki sezon w Moto2 czy Moto3 to, lekko licząc, półtora-dwa miliony złotych. Niższe klasy są tańsze, ale zaledwie o kilkaset tysięcy. A żeby się dopchać do MotoGP, potrzeba czterech-pięciu lat, do tego mieć nie tylko umiejętności, ale i szczęście, żeby się przebić. Nielicznym to się udaje. My, jako rodzice, nie jesteśmy w stanie mu tego zapewnić. Potrzeba sponsorów, którzy wsparliby jego karierę - mówi tata.

Do Walencji na koniec motocyklowego sezonu
Początki kariery Olafa Kozłowskiego są obiecujące, teraz ma propozycję od czeskiego teamu na jazdę w jego barwach w sezonie 2025 w mistrzostwach tego kraju. Rozważane są też starty w mistrzostwach Włoch, a do kolejnego sezonu młody zawodnik Automobilklubu Krakowskiego znów będzie się szykował w Hiszpanii.
Zanim jednak trzeba będzie podejmować kluczowe decyzję, przed 10-latkiem jeszcze jeden ważny występ w tym roku - finałowe zawody FIM MiniGP World Series w Walencji. To będzie świetna okazja, by jeszcze mocniej zapaść w pamięć łowców motocyklowych talentów.
- Wystartuje tam 44 zawodników z 22 krajów z całego świata. Uczestnicy po treningach i kwalifikacjach podzieleni zostaną na trzy grupy. Najpierw trzeba się dostać do tej pierwszej, gdzie będzie 15 zawodników. Gdyby ostatecznie Olafowi udało mu się znaleźć w czołowej "dziesiątce" zawodów, to byłoby mega osiągnięcie - mówi Lech Kozłowski.
